Mam nie cały tydzień diety za sobą !. Jeszcze się nie ważyłam, zrobię to jutro. Nie sądzę, że będzie to duży spadek, ale czuję jakby ktoś powoli ze mnie powietrze spuszczał:)
Lżej się robi, lżej!
Przede mną następne wyzwanie i sprawdzenie mojej "silnej" woli - wyjazd służbowy, który dotąd kończył się odpuszczeniem dla diety.
Tym razem tego nie zrobię. Biorę do auta jabłka, gruszki, zgrzewkę wody i jakieś jogurty i koniec z hotelowym jedzeniem, szwedzkim stołem. Wiecie jak to się kończy...
Już potrafię wyobrazić sobie jak będę się czuła za 10 kg, skoro teraz już mi lżej:)
Mam motywację, jak nigdy dotąd. I cały czas pracuję nad zmianą swojego myślenia i podejścia do diety.
Dziś ciężki dzień, trzeba zabierać się do roboty!