Dużo chodzę, nie objadam się, nie jem słodyczy i nie piję coli. Z gazowanych napoi to delikatnie gazowana woda mineralna.
Stres zabija kubki smakowe.
Nowa praca rozpoczęta. Przede mną duże wyzwania. Muszę wykazać się dużą wiedzą i umiejętnościami. Każdą wolną chwilę poświecam na naukę.
A żeby się odświeżyć po pracy to wracam z niej na piechotę. Około 4km marszem...nie spacerkiem, żeby nie było :)
Zleciało kilka centymetrów. Jednak najmniej z brzucha a najwięcej z piersi. Więc muszę poćwiczyć tą oponkę.
Życzę Wam sukcesów w odchudzaniu.
Marta
ewamirka
5 września 2014, 10:55gratuluje :) E.
irena.53
4 września 2014, 22:30Niby tak stało, stało, a tu masz nagle nie wiadomo jak I skąd zleciało sporo kilogramów. Gratulacje ....Mi już gorzej z chodzeniem potem boli noga ,... Ale jakos przeżyjemy, pa
LilacG
4 września 2014, 12:23Powodzenia! Fajny pomysl z tym marszem z pracy. Ja mam jakies 7 km wiec troche za duzo czasu bym tracila :/
Magga74
4 września 2014, 06:22Dzięki i wzajemnie:)
elorole
4 września 2014, 01:33No to tak jak u mnie widzę. Cycki lecą najbardziej :D Powodzenia w nowej pracy!
agaa100
3 września 2014, 22:26Naprawdę super Ci idzie !!! Trzymam kciuki za ciąg dalszy :)
Nejtiri
3 września 2014, 20:24fajna sprawa z tym marszem z/do pracy. Mi sie raz zdarzylo isc do pracy- 5km. :) wracac juz bym nie miala sily, bo koncze po 18 (po 9 godzinach)..
mefisto56
3 września 2014, 17:52Marta !!!! Bardzo gratuluję wytwałości i wyników wagowych !!!! Wyglądasz śliczńie !!!! Buziaki !!!! Krystyna
takaja27
3 września 2014, 15:40o! ciekawa jestem, jaka to praca :)