Witajcie!:) Dzisiaj obiecałam sobie, że nadrobię wszelkie zaległości związane z Vitalią i coś do Was napiszę. Pewnie zastanawiacie się, o co chodzi z tytułem, jaki nadałam temu wpisowi. Otóż ponad tydzień temu, w niedzielę kupiłam mojemu S. kiełbasę, zwykłą podwawelską w jednym z marketów. Przed włożeniem jej do lodówki ukroiłam kawałeczek, dosłownie 1,5 cm końcówki i zjadłam, nie mając pojęcia o tym, że była zepsuta. Swoją drogą śmierdziała jak cholera, ale jakoś jej nie powąchałam. Dopiero S. uświadomił mi, że nie nadaje się do jedzenia. Rozbolał mnie żołądek do tego stopnia, że ból trwał aż do następnej niedzieli i nie było to lekkie pobolewanie, tylko skręcający, rwący ból żołądka, na który nie pomagały żadne apteczne lekarstwa. Dopiero gastrolog przepisał mi jakieś leki na zabicie bakterii, które zaczęły niwelować ból.
Moja dieta w pierwszych dniach składała się z jednej kromki białego chleba z masłem i szklanki wody, bo każdy płyn czy jedzenie w żołądku powodowały niesamowity ból. Z czasem, gdy przywykłam do bólu wprowadziłam kisiel, biszkopty, bulion warzywny i gotowane mięso z kurczaka. W konsekwencji schudłam 3 kilogramy, które teraz bardzo chciałabym utrzymać. A z racji, iż nieźle w tym czasie skurczyłam sobie żołądek idzie mi całkiem dobrze.
Niestety, ze względu na chorobę nie mogłam sobie pozwolić na wieczorne bieganie, co pewnie odbije się na mojej kondycji- ale to sprawdzę dziś wieczorem. Zrezygnowałam z siłowni, bo trochę szkoda mi pieniędzy, 80% czasu na siłowni spędzałam na bieżni, więc jeśli mogę sobie to zastąpić bieganiem w terenie to wybieram tę opcję. Przed chorobą biegałam od 6 do 11 km i mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma, oby bliżej 11:)
Zrezygnowałam też ze zmuszania się do ćwiczenia w domu, próbowałam 545411768 razy i żadna próba nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, zniechęcam się od razu i WIEM, że nie uda mi się być systematyczną.
Z jedzeniem bywało różnie, nadal mam problem z odstawieniem słodyczy.
MOJE DZISIEJSZE MENU:
ŚNIADANIE: 2 tosty pełnoziarniste z żółtym serem, wędliną i pomidorem
II ŚNIADANIE: jogurt grecki z jagodami (z Piątnicy, PYCHA!!!)
OBIAD: makaron pełnoziarnisty z grillowanym kurczakiem, sosem serowym i szpinakiem
PODWIECZOREK: sucharki PANO z Biedronki
KOLACJA: tost pełnoziarnisty + duża herbata
Nie obyło się też bez przekąsek. Odkryłam świetne sucharki w Biedronce- o smaku serowym, opakowanie 40 g ma niecałe 90 kcal a są mega pyszne:) Biedra wprowadziła też Pryncypałki na wagę (wafelki w czekoladzie), zjadłam 3 małe wafelki.
I jak zwykle trochę zdjęć:)
Najpiękniejszy kubek z jakiego piłam:) Herbata smakuje o niebo lepiej niż ze zwykłego kubka, ten ma aż 0,8 l pojemności.
Porcja lekarstw, jakie zażywałam w ubiegłym tygodniu:
Odkrycie- sucharki:)
Dzisiejsze śniadanie- tosty:
Dzisiejszy obiad:
-stay-strong-
5 listopada 2014, 12:18I jak Ci idzie dalej? :)
agatep
29 września 2014, 05:02nie wiem czy to zależy od dnia tygodnia, ale to co teraz dzieje się w tych marketach to jest naprawdę tragedia ;/ niby wszystko tak upilnowane, takie piękne, estetyczne, pod nadzorem, pod kontrolą, a tu dupa blada!! ech. dobrze,że wybrałaś się do lekarza! a co do ćwiczeń widocznie jesteś z tych, które uprawiają sport na świeżym powietrzu. nie ma w tym nic złego. ja też muszę kiedyś w końcu nauczyć się biegac, bo jak do tej pory to tylko zachwycam się tymi biegającymi człowiekami :)
california.girl
24 września 2014, 10:30O kurde. Szybko tak jak dziewczyny pisza zglos to do sanepidu. CIekawe ile jeszcze osob sie otrulo takim swinstwem. ps. wlasnie widzialam ostatnio te sucharki w sklepie i zastanawialam sie czy brac. Dobre sa? Warto kupic?
laauraa
23 września 2014, 22:42O masakra, jak można takie mięso sprzedawać...
Popijamczarnakawe
23 września 2014, 19:27NIe zostawiaj tak tego, zadzwon do sanepidu niech im zrobia kontrole. Przeciez to moglo zjesc dziecko i wiesz jakby sie skonczylo, masakra;(
liliana200
23 września 2014, 17:37Współczuję naprawdę :( Ja już z przyzwyczajenia wącham wszelakie jedzenie kupowane w sklepach. Ostatnio będąc na wczasach zjadłam parę frytek i pokutowałam 3 dni - a masz ci łakomczuchu! - to była jakaś tragedia, ból, do tego "witaj mój kochany kibelku" co chwilę. No masakra. Także życzę szybkiego powrotu do zdrowia i pamiętaj za każdym razem pytaj czy coś jest świeże i wąchaj. Jak cuchnie oddaj.
emiiily
23 września 2014, 17:40Mam nauczkę. Kiełbachę kupowałam na stanowisku, Pani zapakowała i dała już zaklejone, że ja głupia nic nie poczułam jak do gęby wkładałam;p Kolejnego dnia poszłam do marketu, zrobiłam awanturę i oddałam im tę kiełbasę, niech sobie tam zjedzą;P
liliana200
23 września 2014, 17:45oddali ci chociaż kasę? Moja mama raz kupiła mięso mielone i w sklepie też nic nie poczuła, dopiero jak przyszła do domu i rozpakowała to poczuła, że coś jest nie tak. Poszła oddać i przy wszystkich klientach rzuciła na ladę. Oddali jej pieniądze ale mama już więcej u nich nic nie kupiła.
emiiily
23 września 2014, 17:48Oddali, przeprosili, kazałam im powąchać bo mogłyby mi nie uwierzyć na słowo:P To duży market, nie mogą pozwolić sobie na negatywną reklamę, ale mięsa już tam raczej nie kupię. W niedzielę kusili promocją 10,99 za kilogram piersi z kurczaka, jak powąchałam stanowisko z filetami to aż mnie odrzuciło.
liliana200
23 września 2014, 18:00Oooo miałam tak samo jak ostatnio gdzieś zobaczyłam filety. Stwierdziłam, że nie kupię u nich i pojechałam do sprawdzonego rzeźnika, cena wyższa ale za to widać i czuć, że świeże. Dobrze, że oddali i przeprosili ale niech się pilnują bo tak mogą stracić bardzo dużo klientów.