Pierwsze koty za płoty, faktycznie na tych 1700kal nie czuje głodu. Przy odchudzaniu to chyba najgorsze.
Walczę z kg. od 20 lat,tak 20. Przez prawie cały ten okres walczyłam również sama ze sobą. Coś we mnie pękło jesienią tamtego roku. Sama nie wiem jak to sie stało. Przez te 20 lat chudłam i tyłam na zmianę. Byłam na serio fajna laska, ale psychika nie pozwoliła mi się tym cieszyć, postrzegałam siebie jako osobę o wiele grubszą. Dotarło do mnie w końcu że szkoda życia na wieczne odchudzanie. ze szkoda życia na wieczna walkę.
Jestem obecnie w takim punkcie, ze ciesze się z wszystkiego, choć zawsze byłam "nienaturalnie" pozytywna. Jedyne co mnie przygniatało najbardziej psychicznie była moja waga, gdzie na serio wcale nie była wysoka. na chwile obecna dążę do tego by pozbyć się nadwagi, czyli przy moim wzroście 168 jak ujrzę 6-tke z przodu będzie prawidłowo. Kilka lat temu nie znosiłam tej cyfry, bo ta 5 tka to niby jakiś wyznacznik "ideału"BZDURA. Życie Wam wszystkim odchudzającym się byście osiągnęły taki spokój ducha jaki po tylu latach ja osiągnęłam. Czuje ze uwalniam się od obsesji wychudzonego ciała. Coraz bardziej akceptuje siebie (tu mowa o wyglądzie), bo reszty nie zamieniła bym za nic w świcie.
Anulka_81
20 marca 2016, 19:13Mamy podobne przemyślenia:-)))) to chyba z wiekiem przychodzi:-) pozdrawiam serdecznie!!!
emcia.emilia
20 marca 2016, 21:25Chaba faktycznie. No widzisz warto było w końcu się troszeczkę zestarzeć.)
emcia.emilia
20 marca 2016, 11:34Wiesz czasami sobie myślę ze zamiast wpisów typowo treningowo-dietetycznych, powinnam właśnie pisać o pozytywnym nastawieniu do życia. Choćby to miało otworzyć oczy tylko jednej osobie to i tak warto. Choć przyznam szczesze że trudno mi jest pisać tak jak to odczuwam, nie posiadam takiego daru. Jestem "nienaturalnie" pozytywna wiedzą ci co mnie znają I chętnie podzielę się moja miłością do życia z innymi.
bilmece
20 marca 2016, 11:40Mysle ze to bardzo dobry pomysl. Czasami wystarczy jedna mysl by ktos popatrzyl na swoje zycie pod innym katem
bilmece
20 marca 2016, 11:19Tak czasami sobie do ciebie zagladam i podoba mi sie szczegolnie Twoj wpis o tym narzekaniu. Ja tez czasami bywam nienaturalnie pozytywna- ale szczerze bardziej mi sie to podoba niz narzekanie, ktore tez mnie dopada tu i tam. Powodzenia w tej drodze, bo to jedyna wlasciwa, ja tez juz nie chce chudna i tyc. Gratuluje tego podejscia :)
JuStQa1404
20 marca 2016, 10:56Mam wrażenie jakbym sama to napisała...U mnie jest identycznie ciągła wlaka, ciągłe upadki...marzenia o "wymarzonej wadze" która tak nbaprawdę nie istnieje..."idealna waga" to taka z którą my czujemy się dobrze i pięknie... a czy z przodu będzie 5, 6 czy 7 to nie ma znaczenia... Grunt by dieta nie rzadziła naszym życiem... tylko byśmy sami rządzili zdrowym jedzeniem by było jego jak najwięcej...Trzymam za Ciebie mocno kciuki :-)
emcia.emilia
20 marca 2016, 11:13Dziękuję. Odnoszę wrażenie że odchudzanie to taki schemat. I albo się ockniemy z nieoralnego snu, albeo będziemy całe życie nie szczekliwe i grube, ale to bardziej w naszych oczach.