Kilkakrotne przekładanie dnia,kiedy wreszcie wrócę do swoich dawnych,zdrowych nawyków i sporej ilości ruchu w moim życiu ma swój koniec. Nareszcie! Definitywnie nadszedł czas (lepiej poźno niż wcale) żeby naprawić to,co zepsułam przez ostatnich kilka dobrych miesiecy jeśli nie rok.Nastrój i samopoczucie dużo częściej się pogarszały,zresztą wraz z wyglądem i kondycją. Stawiam temu kres i biorę się do roboty,a raczej wracam na właściwą ścieżkę!
Stęskniona za dawna formą i samopoczuciem,zmotywowana milion razy bardziej.
P.S. Plan żywieniowy otrzymam 17.01,treningi zaczęłam 11.01,palenie rzucę maxymalnie do końca miesiąca. Amen :)