Jestem po nocnej zmianie - czas jeszcze poświąteczny, w pracy całe mnóstwo pierników, makowców i innych dzieł sztuki cukierniczej!
Owszem zjadłam kawałek ale...na tym się skończyło! Było inaczej jak dotąd! Wcześniej w takich okolicznościach jadłabym i jadła!
Uczę się żyć normalnie (emocje nie mogą mną rządzić!), jeść normalnie (jedzenie jako pokarm a nie przyjemność/ewent. sama przyjemność), i już teraz czuje się normalnie (bez niepotrzebnych wyrzutów sumienia!).
Dobry dzień się zaczął. Teraz muszę trochę odespać - to też okazja do uniknięcia niepotrzebnego jedzenia,które w domu jeszcze zalega po świętach! Boże! Jak bardzo chciałabym wygrać zdrowie, dobre samopoczucie, a tym samym - wygrać życie! Wystarczy schudnąć! Tylko i aż schudnąć! Dlaczego jestem jaka jestem - gruba, zmęczona, nawet przy wstawaniu z łóżka przeszkadzają mi wałki tłuszczu, które na "dzień dobry" przypominają mi smutna prawdę - jestem GRUBASEM!