(Wpis napisałam w pracy... dodaje dopiero teraz bo myslalam, ze może poczuje się lepiej i oszczedze Wam narzekania, ale chyba jednak musze ponarzekać żeby lepiej się poczuc...)
Brak czasu dopada mnie coraz bardziej. To moja najwieksza zmora... czesto tak sobie mysle, ze gdybym wiedziala ze czas jest tak cenny gdy bylam mlodsza, nie marnowalabym go tak bardzo na robienie rzeczy 'niepozytecznych'.
Codziennie wstaje o 7.00. Szykuje sniadanie dla siebie i rodziny, poranna toaleta, przygotowanie do pracy - mimo, ze to wszystko robie szybko, to w pracy jestem 8.15-8.30. Wychodze z pracy po 16.30. Silownia albo zakupy spozywcze - czas mam tylko na jedno. Po silowni (w wiekszosc dni roboczych) jestem w domu kolo 18-18.30. Szykuje kolacje, czasem cos szybko ugotuje, ale w wieszosci wyciagam gotowe porcje z lodowki lub zamrazalnika, ktore gotowalam w weekend. Pakuje jedzenie na lunch na nastepny dzien dla siebie i rodziny. Kiedy zjem i skoncze sprzatac kuchnie, jest 20-20.30. Jesli gotuje, to nawet pozniej. Prysznic, 10 min zeby usiasc i odpoczac, a potem do nauki. Jest 21-21.30. Nie mam sily na nic, ale ucze sie. Ide spac miedzy polnoca a pierwsza, chyba ze padam - wtedy moze chwile przed polnoca.
Nie mam nawet chwili dla siebie, bo jesli mialabym ochote odpoczac, isc na zakupy kupic cos innego niz jedzenie czy spotkac sie z kolezanka na kawe - musze zrezygnowac albo z silowni (nie chce), albo nauki (nie moge). Posty pisze z pracy... W tym tygodniu zaczynam juz czuc, ze nie daje rady. Jestem zmeczona i kazdy maly dodatkowy problem mnie stresuje... :(
(Tyle napisalam w pracy... a przez reszte dnia doszlam do wniosku, ze byc moze musze rozwiazac kilka nierozwiazanych spraw, ktore wciaz zaprzataja mi glowe. Moze powinnam wyspac sie choc jeden dzien, albo zrobic cos dla siebie - ale takiego babskiego - zakupy, pogaduchy, itp., jakas randka z moim facetek, ktory jest jeszcze bardziej zajety niz ja, lub cos takiego - cos trzeba wymyslec. Nie takie problemy mialam I jakos dawalam rade).
A zeby zakonczyc pozytywnym akcentem:
ania8181
4 marca 2014, 17:47Podziwiam cie, ze masz czas dla rodziny i dla siebie i zeby sie uczyc.
kalliope
26 lutego 2014, 15:49Piękne zdanie "gdybym wiedziala ze czas jest tak cenny gdy bylam mlodsza, nie marnowalabym go tak bardzo na robienie rzeczy 'niepozytecznych" to prawda! Też czasem się zastanawiam, jak to wszystko ogarnąć.. a nie mam dzieci!! gdybym miała dzieci to bym już chyba nie spała.. Ale popatrz na to z innej perspektywy, naukę pewnie kiedyś skończysz, więc odpadnie Ci już ta chwila i będziesz mogła ja inaczej zagospodarować :) Ps. poczytam o tej Twojej metodzie. Powiem Ci, że po tabatach odpada mi wszystko... nogi (przede wszystkim - bo to rower) ale i ręce, brzuch jest mega spięty i później juz mi nawet pedałowac nie chce, ale mówię sobie, ze dam radę, włączam muzyczkę jadę dalej!
chrupkaaaa
26 lutego 2014, 06:21Oooo wow faktycznie mega aktywny i pracowita dzien. Jestes dzielna ze dajesz sobie z tym wszystkim rade. Przydałaby sie odrobina czasu dla samej siebie. Kurcze może ktos z rodziny odciazy się od jakiejsc czynnosci i bedziesz miala chociaz godzinkę dla siebie, na spokojne wypicie harbaty, poczytnie gazet, po prostu nicnierobienie. Mimo tego jestes walczysz - to sie ceni. Zycze powodzenia :)
Angela104
25 lutego 2014, 22:52Wszyscy jakoś narzekają na ten czas , a ja mam go w nadmiarze !! Przychodzą takie dni , że siedzę cały dzień w domu i się nudze, a na drugi dzień nie mam nawet czasu żeby coś zjeść. Ja nie pracuje, w sumie nie mam żadnych obowiązków,ale szczerze? Chcciałabym mieć. przynajmniej bym nie marnowala czasu... Musisz coś wymyśleć, żeby nie zwariować :) POwodzenia ;)