Mija kolejny tydzień a w sumie to równe pół roku odkąd wróciłam na dobre tory , ale to tylko liczby .... spadek tylko 0,7kg ale ważne że spada... coś ostatnio jestem przemęczona , wszystko robię z automatu, dieta, siłownia , ogarnięcie domu... rozmawiałam o tym wczoraj z dietetykiem i powiedział że tak się zdarza że każdy miewa kryzysy ważne by się w tym czasie nie poddawać i od razu zmiany w diecie i ćwiczeniach na kolejne 2 tygodnie by odsapnąć naładować baterie... na ten tydzień nie ma siłowni ? jak to? a no tak to by naładować baterie mam robić całkiem oś innego coś co mi sprawi przyjemność ... rower , basen jakuzzi , sauna kino , książka na co tylko mam ochotę no ok , a w drugim tygodniu spokojne treningi lub tylko brzuszki i 80 min spaceru , wczoraj nie wiedziałam co o tym myśleć ale zdam się na dietetyka myślę że wie co mówi Więc dziś planuję wycieczkę rowerową już taką mam na to ochotę kawa w kawiarni po drodze , jest piękna pogoda od 3 dni więc trzeba to wykorzystać zwłaszcza że wolne dziś od pracy
Miłego weekendu życzę
Dorota1953
22 kwietnia 2018, 21:08To normalne, że im dłużej się odchudzasz, tym jest trudniej. Najważniejsze, że cały czas spada :) Moje gratulacje :)
Amas9
21 kwietnia 2018, 22:20Gratuluję Ci spadku - to naprawdę bardzo pozytywny wynik :) Trzymam kciuki, żeby szybko wróciła Ci pozytywna energia :)
DominikaKier
21 kwietnia 2018, 09:57Na wstępie - wielkie gratulacje za to co osiągnełaś do tej pory! Zaniemówiłam! Jesteś niesamowita!! Po prostu brak mi słów! Po takim czasie każdy ma prawo do kryzysu, więc odpocznij sobie psychicznie a wrócisz ze zdwojoną mocą do dalszej walki ;)
katy-waity
21 kwietnia 2018, 09:440,7 kilo na tydzien to dobry spadek!