Mija kolejny tydzień... na wadze zmieniają się kolejne cyferki... Na szczęście w dół. Dziś rano 87kg. Sama jestem zaskoczona i szczęśliwa. Z dietą bardzo dobrze, ale niestety treningi cały czas miernie... W ostatnich dniach a nawet 2-3 tygodniach pracy ciągle mi przybywa. Na dodatek jakiś męczący kaszel mi się przyplątał już drugi tydzień bez poprawy. Dziecko ma zapalenie oskrzeli i tak to problemów przybywa...a siły nie... więc ćwiczenia ograniczone do minimum.
Tym bardziej cieszy mnie spadek wagi i powiem Wam, że każde "deko" na wadze mniej, to motywacja wzrasta ;-)
Miłego weekendu i powodzenia dla wszystkich walczących o "lepszą" siebie! ;-)
Ta-Zuza
25 listopada 2016, 10:39Przy nawale pracy i chorym dziecku to... ćwiczeń masz pewnie pod dostatkiem...! Nie choruj!