1. jogurt owocowy + musli
2. pół grahami z serkiem chrzanowym i plasterem szyni, kawałeczek ciasta (niedobre ale p. dyrektor przniosła)
3. pół grahamki jw.
4. ziemniaki + jakieś mięsko (smażone ) + mizerja + kawa
5. 2 'mufinki' (szynka, jajo, szczyporek + starty ser)
Wpadło kilka siliwek. Obiady niestety robi teściowa więc muszę jeść, staram się ich jeśc niewiele ale to są takie 'swojskie' obiady...
Trening zaliczony, jutro będą 'zakwasiory' może jakoś je rozciwicze bo przewra od ćwiczeń (ale nie całkowita) dopiero w niedziele.
Polubiłam robenie kolacji, za każdym razem coś innego i nawet P. je i nie grymasi (jak nie doje to bierze jogurt i po bólu).
Dziś p. dyrektor powiedziała coś fajnego mi, żeby tylko sie udało!!!
Postanowiłam sie nie mierzyć jednak, za miesiąc zrobie zdj i znowu wstawie to wszyscy zobaczymy czy moje wysiłki coś dają. Na szklaną przyjaciółkę 'wejdę' dopiero w poniedziałek, chociaż @ nadchodzi to różnie może być z wagą
Gadałam z P. i powiedział że jak chce to jak zgubie kilka kg i cm to pojedziemy gdzieś nad wode pod koniec sierpnia, oczywiście jak będzie pogoda. Jak nie wijdzie to coś innego się wymyśli .
Uciekam się relaxować przed TV bo jutro akcja sprzątano
lecter1
27 lipca 2013, 11:46Powodzenia:)
Aguilerra
26 lipca 2013, 23:01Swojskie obiady nie dość że pyszne to jakie kaloryczne, to racja, na szczęście (lub nie) ja gotuję :)