Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem jaka jestem

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 280
Komentarzy: 3
Założony: 18 lipca 2015
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
edisonn

kobieta, 38 lat,

170 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 lipca 2015 , Skomentuj

Jako że dzisiaj dzień 1 to pora trochę porównać wymiarów, z czasów przed biegowych do teraz: 

Udo - było 66 jest 61

Talia - było 85 jest 77

Biodra - było 105 jest 92

Waga - było 70 jest 70 a więc tu się nic nie zmienia

Ogólny spadek wymiarów mnie cieszy (zwłaszcza udo) ale biję się w głowę ile by było mniej gdybym w tym czasie stosowała dietę a nie tylko ćwiczenia, przypuszczam że aktualnie byłabym na etapie stabilizacji a nie rozpoczynania diety. Chociaż dieta to złe powiedzenie, bo ja chce wrócić do tego co kiedyś miałam, kiedy za pierwszy razem spadłam 14 kg, których do tej pory na szczęście nie odzyskałam. Pamiętam jak się wtedy czułam, że nie potrzebowałam słodyczy do szczęścia i nigdy nie chodziłam z tym ciągłym uczuciem głodu, którego nie może zaspokoić zjedzenie nawet wszystkiego co jest w lodówce. 

Dzisiaj mam już pierwszy mały kroczek za mną, po wstaniu wzięłam butlę 1,5l wody koło siebie, żeby nie zapominać ile mam wypić (ogólnie nie mam z tym problemów ale czasem się zapominam i wypije za mało, albo zamiast wody z lodówki wezmę colę ;/). Kawa wypita i 2 małe kromeczki z ciemnego chleba z cienką szynką i pomidorem zjedzone. Zaraz zbieram się na siłownię i wiem, że dzisiaj z wodą problemów nie będzie bo na samej siłowni wypije pewnie z 1,5 litra, no ale pora wpajać sobie dobre nawyki, a więc w czasie kiedy kawa się robi, ja otwieram nową butlę wody i biorę kilka pierwszych łyków :) 

Próbuję też pokonać zły nawet numer 2, no bo jak kawa to by coś słodkiego się zjadło, a tu w kuchni piękny murzynek leży, dzisiaj się udało przeszłam koło niego i tylko się uśmiechnęłam, ale nawet okruszka nie spróbowałam :) Teraz do zmiany daje kolejny nawet w kawie czyli cukier, ogólnie od czasu mieszkania za granicą słodzę słodzikiem (bo wygodniej zawsze brać na zawody niż kilo cukru) ale ostatnio z racji zmiany pracy (koniec z wyjazdami na zawody) wróciłam też do słodzenia cukrem kawy, I może to tylko 40 kcal ale chciałabym całkowicie zrezygnować ze słodyczy i cukru w diecie, znaczy tak naprawdę chciałabym dojść do etapu, kiedy zjedzenie raz w tygodniu kawałka ciasta da mi takie zaspokojenie, że na tydzień nie będę mogła patrzeć na słodkie. I tak, wiem, że słodzik też nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale ja słodzę tylko kawę (2-3 słodziki), inkę (1 słodzik), a herbatę piję gorzką, więc chyba te 5-6 słodzików na dzień mnie nie zabije?

Okey, a teraz idę zbierać się na siłkę, czyli zrobić białko, spakować ciuchy i w drogę :)

18 lipca 2015 , Komentarze (3)

Dzien zero to jest nie do konca, ale niech bedzie bo w koncu postanowilam się mocno kopnąć w tyłek - pierwszego lekkiego kopa zaliczyłam 3 miesiące temu kiedy to zaczęłam biegać, nie do końca regularnie, a bo to deszcz, a to nie taka zmiana w pracy (pracuje na 3 zmiany) a to jeszcze inny powód. Ale od 3 tygodni jestem zapisana na siłownię i już nie ma wymówek, wynik jest niezły bo udaje mi się być 3-4 raz w tygodniu, jedynie ten tydzień był słaby bo byłam tylko 2 razy, ale to z powodu połączenia nocnej zmiany i łapiącej mnie choroby, dlatego postanowiłam wreszcie wrócić do liczenia kalorii, nie jedzenia słodyczy i ogólnego wzięcia się za siebie od tej drugiej strony, bo strona fizyczna jest aktualnie bdb i w efekty są fajne - od 5 miesięcy pracuje fizycznie plus bieganie i trochę innej aktywności i efekty są fajne bo z rozmiaru 40 spadłam do 38, a w udzie zgubiłam 4 cm. No, ale jak już zasmakowałam w sukcesie to chce jeszcze! 

Dlatego od dziś ruszamy i plan jest:

- 30 dni bez słodyczy

- siłownia 3-4 razy w tygodniu

- 5 posiłków dziennie - z tym będzie problem, bo po sobie wiem ze najlepiej trzymam dietę kiedy jem 5 posiłków, ale z racji pracy jest to utrudnione bo zmianę mam 4,5 h, no ale coś spróbujemy zdziałać w tym temacie :) 

- nie ustalam narazie ani kaloryczności, ani limitu wody bo wody to ja piję dużo, prawie bez picia gazowanego świnstwa (wyjątkiem jest nocna zmiana kiedy czasem tylko to trzyma mnie przed uśnięciem), poczekam 2 tygodnie i wtedy będę myśleć nad kaloriami, narazie wyeliminuje najgorsze zło u mnie czyli słodycze.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.