Trzymam się i działam i nie jęczę ;) 3 tygodnie urlopu zrobiły swoje, złapałam wiatr w żagle, rozpędziłam się i trzymam tempo. Klub fitness staje się coraz bardziej przyjaznym miejscem. Wczoraj pot się lał strumieniami (dosłownie). Panie prowadzące patrzą na mnie łaskawym okiem. Odstaję od grupy, wagowo, wiekowo, ale to nic - po pierwszych pięciu minutach naprawdę jest mi to obojętne. Ćwiczenia robię trochę łatwiejsze, ale dla mnie to i tak hardcore - słucham organizmu i staram się nie przesadzić - nie chcę, żeby mnie wynosili z sali ;) Udało się parę razy pójść z córą na zajęcia i to jest piękne. Wczoraj uslyszałam, że córa jest ze mnie dumna..... :*) Rozpływam się w szczęśliwości :))
NIe siedzę w pracy bezwstydnie po godzinach, pani która sprząta jest szczęśliwsza, a mnie się łatwiej zorganizować - wiem, że mam tyle czasu ile mam i muszę się wyrobić, nie przeciągam zadań - trzeba czasem odpuszczać, perfekcjonizm nie zawsze wychodzi na dobre.
Dieta raczej ok, chociaż tu jest rudno - w dalszym ciągu przygotowywanie posiłków zajmuje mi zbyt dużo czasu. Jedzenie to pikuś, ale pichcenie mnie wykańcza. Chociaz lubię gotować, to taka codzienna rutyna pojemniczkowania jest wbrew mojej naturze. I jeszcze na czas trzeba ze wszystkim zdążyć. Wyciągam wnioski i pracuję nad udoskonaleniem planu dnia i systemu robienia zakupów. Małe serie sprawdzają się znacznie lepiej niż robienie zakupów na cały tydzień.
Duże zakupy:
- zajmują więcej czasu
- więcej kosztują
-trzeba więcej wykładać na kasę (aż krzyż boli) ( jest też internet, ale on nie sprzyja małym zakupom ;)
- trzeba więcej dzwigać
- trzeba więcej rozpakowywać
- pojawia się stos toreb
- trzeba łamać sobie głowę, gdzie to wszystko upchnąć, bo lodówka w szwach pęka
- i tak plan się nie sprawdza, bo nigdy nie zdążam ugotować tego, co zaplanowałam na każdy dzień tygonia (zawsze zresztą coś zostaje z poprzedniego dnia)
- na koniec - niestety - część zakupów ląduje w śmietniku !!!!!! o zgrozo!!!!
- a .. i jeszcze muszki się pojawiają nie wiadomo skąd
Małe zakupy:
- przewciwieństwo każdego powyższego punktu
i
- zachowuję godność człowieka, bo z małymi zakupami łądniej się wygląda ;)
Miłego dnia :)
fitnessmania
6 kwietnia 2017, 16:22Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
iw-nowa
18 sierpnia 2016, 13:19Urzekłaś mnie ostatnim punktem :)))) Też ciągle szukam równowagi pomiędzy pichceniem, zachowaniem w miarę uporządkowanego układu w lodówce i w kuchni oraz zachowania czystości. Podziwiam w ogóle osoby, które muszą sobie to całe jedzenie przygotować i zabrać w pojemniczkach do pracy, ja lubię sobie zrobić przerwę w pracy i coś upichcić. Ale w tym celu odchodzę od komputera do kuchni, gotuję, jem, zmywam i wracam do komputera. To zupełnie inna historia i nawet odprężająco działa. Powodzenia tak czy inaczej. Fajnie, że ćwiczysz, mnie to też daje mnóstwo dobrej energii, nawet jeśli same ćwiczenia nie zawsze są takie radosne (chociaż się nie pocę aż tak, bo robię raczej lżejsze póki co). Pozdrowienia, tak trzymaj dalej! :)
aluna235
18 sierpnia 2016, 11:22Świetnie sobie radzisz, tak trzymaj. Lubię zakupy większe z dostawą do domu, ale w tym miesiącu ich nie zrobiłam i okazało się, że wydałem mniej kasy, powyłączałam trochę zapasów, słowem jakoś tak na plus... Pozdrawiam
Gacaz
18 sierpnia 2016, 08:24Dobrze, że udało Ci się odpocząć. Ja również uważam, że zakupy na bieżąco są lepsze; mniej wyrzucamy, wszystko jest świeże, jemy to, na co mamy akurat ochotę. Pozdrawiam.