Dokąd zmierzam? Dzisiaj zadałam sobie to pytanie, kiedy wreszcie udało mi się na chwilę odłożyć zajęcia firmowe i po prostu wrzucić pranie do pralki. Praca mnie pochłania niemal bez reszty. Myślałam, że na tym etapie życia już nie będę musiała odrabiać takiej "pańszczyzny" dla firmy. Jestem tak zmęczona, jakbym przebiegła maraton. A końca nie widać. Minęły dwa tygodnie - mam nadzieję, że do marca uda mi się wszystko ogarnąć i wyjść na prostą. Kilka dni temu przywieźli mi krzesła, a ja nawet nie mam chwili, żeby usunąć górę kartonów, jaka mi jeszcze pozostała, żeby krzesła rozstawić i się nimi nacieszyć - są żółciutkie, optymistyczne - taki kolorowy akcent pośród bieli. Na początku marca spodziewam się dostawy stołu, więc do tego czasu muszę się uporać z bałaganem - fizycznym w postaci kartonów i rzeczy w nich poupychanych i bałaganem firmowym. Marzy mi się rodzinny obiad przy wspólnym stole. Na razie radzimy sobie, jak możemy - ale nie sprzyja to budowaniu więzi, każdy osobno w jakimś kątku.... prowizorka.
Staram się nie jeść byle czego, ale na gotowanie nie mam czasu - więc wszystko się odbywa kosztem snu...na ćwiczenia nie mam już siły ... i jak ja mam się odchudzać....
Ehhh, pomarudzić sobie czasem dobrze, kiedy życie wali się na głowę -- ale to minie - czekam z upragnieniem na ten moment... a wtedy spacery na świeżym powietrzu, aromatyczne kąpiele przy świecach itp......Pełen relaks i nikt mi w tym nie przeszkodzi......
Beata465
16 lutego 2016, 10:26Ogarnięcia tego otaczającego nas chaosu i pędu. Moje dziecko ma tak samo...wczoraj rozmawiałam na ten temat ze znajomą...za czym my właściwie pędzimy i że życie dzisiaj jest o wiele gorsze od życia 30 lat temu :D tzn. bardziej chaotyczne i zagmatwane
e1272
18 lutego 2016, 20:00A niby mamy te pralki automatyczne, kuchenki mikrofalowe, zmywarki i inne cuda techniki, które ułatwiają nam życie. Myślę jednak, że paradoksalnie one też wpływają na poczucie bycia w ciągłym niedoczasie i pośpiechu, bo możemy zrobić więcej rzeczy a to chyba powoduje wrażenie przeładowania. I wszystko chcemy mieć szybko wywołując presję na sobie i innych.... bezpośrednio i pośrednio, choćby poprzez pracodawcę, którego gonią terminy....i kółko się zamyka...
Beata465
18 lutego 2016, 20:35i dlatego należy olać.....zamknąć chałupę na klucz i iść na małże i gin jak my ...jutro :D:D
e1272
19 lutego 2016, 08:08Uuuue... małży nie tknę za nic w świecie, ale ten gin to mi się podoba ;)) Udanej zabawy :)
Beata465
19 lutego 2016, 08:13smakuja jak wołowinka :D
Lela6
16 lutego 2016, 08:20Życzę zatem szybkiego ogarnięcia się, byś mogła wreszcie relaksować się i zjeść rodzinny obiad przy wspólnym stole :)))))
e1272
18 lutego 2016, 19:53Dziękuję bardzo. Powoli, powoli wszystko się układa :)