dobiegł końca. Dzisiejszy dzień był, jak dla mnie, idealny.
śniadanie : owsianka z jabłkiem, migdałami i słonecznikiem
II śniadanie : jabłko, activia truskawka-kiwi
obiad : pierś kurczaka z papryką, cebulą, pieczarkami i kaszą gryczaną
kolacja : 2 kromki żytniego chleba, tuńczyk, jogurt naturalny, papryka
Wypite 2 l wody, 2 zielone herbaty i 1 czerwona. Co do ruchu, to spacerowanie z godzinkę, a oprócz tego siłownia. Godzina na bieżni - spalone 380 kcal i 30 min na rowerku stacjonarnym. Pokus dziś na szczęście brak. Kupiłam czerwoną herbatę i czerwoną soczewicę. Ta ostatnia będzie jutro na obiad.
Dwa tygodnie minęły bardzo szybko. Pora na małe podsumowanie. Co do jedzenia, jestem zadowolona. Wiem, że muszę popracować nad lepszym komponowaniem posiłków, nad poszczególnymi elementami, ale mam nadzieję, że z czasem będę lepsza. Nauczyłam się pić gorzką herbatę, zieloną szczególnie. Nawet mi teraz smakuje :) Oprócz tego nauczyłam się pić 1,5 - 2 l wody dziennie, spore osiągnięcie jak na mnie. Nie jestem zadowolona z ruchu przez te ostatnie 2 tygodnie. Sporo chodziłam, to fakt, ale nadal to za mało. Na plus zaliczam karnet z siłowni. Jutro ponownie się tam wybiorę. Uczucie zaraz po treningu wynagradza wszystko! Zważę się i zmierzę w sobotę. Weekend będzie jednak ciężki, powrót do domu, a jak wiadomo, w domu o zdrowe jedzenie nie jest łatwo. Ale nie zaprzepaszczę tych 2 tygodni :) Choć wciąż nie wiem, czy mi coś dały. Przekonam się już niedługo.
Powodzenia wszystkim i dobranoc :)