Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Od początku pod górkę?


Witajcie! 

Jak samopoczucie po sylwestrowym szaleństwie? 

Ja jestem bardzo zadowolona z mojego sylwestra, choć był zdecydowanie inny niż poprzednie. Zazwyczaj "wyrywałam się" z domu, wiecie poza domem można się napić i udawać, że przecież ja nigdy w życiu alkoholu nie miałam w ustach ;) Ale skoro mam już 18 lat to stwierdziłam, że w tym roku zostanę w domu i spędzę czas z rodziną, a w szczególności z kuzynką :) Było grzesznie, ale w końcu ostatnia noc w roku więc pozwoliłam sobie i nie żałuję! Pierwszy raz od wakacji jadłam chipsy, ale w sumie nie cała TVpakę jak zawsze, tylko z 6 garstek. No i dorwałam się do Ptasiego Mleczka, które kocham i zjadłam sobie jeden pasek, a co :P Do tego z 20 kawałków sushi, 2 łychy sałatki gyros, i 2 łychy kapusty. Wypiłam sobie też butelkę wina czerwonego ;D I w taki oto piękny sposób pożegnałam stary rok. Byłam oczywiście na rynku, oglądałam fajerwerki i bawiłam się ze znajomymi tam :P Do domu wróciłam o 2 więc dość wcześnie i dziś już jestem grzeczna ;)

Ale ten rok nie zaczął się najlepiej. Czuję się tragicznie, wszystko mnie boli. Nie chodzi o kaca czy coś, tylko chyba się "przetrenowałam". W poniedziałek byłam na siłowni na Totall Fitness i był to dla mnie dość ciężki trening, czułam go w nogach i na pupie. Wczoraj też byłam na siłowni, biegałam 40 min na bieżni, spędziłam 5 min na rowerku i zrobiłam sobie 4 serie po 10 powtórzeń brzuchów zwykłych, brzuchów skośnych, i ćwiczeń na wewnętrzną partię ud i na biodra. Wczoraj było ok, polatałam sobie w obcasach i czułam się dobrze, za to dziś rano nie mogłam wstać.. Każde zgięcie nóg czy próba uklęknięcia przyprawia mnie o płacz. No nic, czuję się fatalnie, boli mnie wszystko od biustu w dół i do piątku robię sobie przerwę z ćwiczeniami. 
Jutro i w piątek mam wolne, ale niestety muszę się zabrać w końcu za jakąś naukę, w końcu niedługo matura.. W sumie powinnam nieźle się za siebie zabrać, bo moja próbna matura to była jedna wielka porażka, ale kurde nie czuję tego w ogóle i nie mam żadnej motywacji. Liczyłam na jakiegoś kopa wewnętrznego w święta, albo wczoraj no ale niestety nic. Jutro się postaram zmusić do pracy :P 

Teraz może trochę o postanowieniach noworocznych. Nigdy ich nie lubiłam, bo ja nie potrafię ich dotrzymać.. Dlatego w tym roku zrobię listę rzeczy, które w tym roku chcę zrobić. Na pewno znajdzie się tam punkt o schudnięciu, umięśnieniu brzucha, i systematyczności w każdym aspekcie życia, no i na bank wrzucę banał o maturze ;) Mam nadzieję, że w tym roku stanę się pewniejsza siebie, osiągnę swoje cele i bardzo chciałabym poczuć się hmm.. no nie wiem jak to nazwać, chyba chodzi mi o to, że nie chcę wciąż czuć, że mi czegoś brakuję, że za czymś tęsknie, że czegoś nie mam.. Wiem to dziwne, ale ja się wciąż tak czuję i nie wiem z czego to wynika. 
Dobra, kończę to gadanie o niczym ;P Życzę Wam tego o czym marzycie, osiągnięcia celów, pięknych ciał, wytrwałości, motywacji, dużo uśmiechu, mocnej głowy i twardego tyłka! :)

MENU:
 
11.00 ŚNIADANIE bułka z margaryną
14.00 OBIAD kotlet z kurczaka z serem i szynką w środku oraz trochę sałaty z sosem dijon
16.00 KOLACJA pół pomelo

PŁYNY: 
3 kawy z mlekiem, 1,5l wody niegazowanej


  • domji

    domji

    1 stycznia 2014, 21:48

    fajnie, że ci się sylwester udał ;) dziękuję, zdrówko mi się baaaardzo przyda :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.