Nigdy w życiu nie byłam tak zakochana, zauroczona jakkolwiek to nazwać. Naprawdę NIGDY. Zawsze to było takie powierzchowne, wyłącznie wygląd. Pisałam też kiedyś o moim koledze ze studiów, tym przystojnym, ale babiarzem. Pisałam kiedyś o nim nawet post bo kompletnie nie wiedziałam jak mam rozszyfrować jego zachowanie wobec mnie. Byłam "zauroczona". Jedyne co mnie w nim urzekało to wygląd. Chociaż było to zaledwie parę miesięcy temu już teraz śmiało mogę stwierdzić jaka ja głupia byłam. Każdy jego komlement wobec mnie powtarzałam w myślach setki razy, a nasze rozmowy na fejsie czytałam chyba milion razy. I wszystko niby pięknie, ale on tak postępował z większością dziewczyn. A ja głupia myślałam, że on tak tylko do mnie. I byłam na każde skinienie, a to wyjście paczką do pubu (nawet kiedy niezbyt miałam ochotę) no bo przecież ON tam był, pożyczałam notatki, pomagałąm na zaliczeniach, kręciłam się zawsze aby być w pobliżu niego. A czy imponował mi czymś więcej, niż wyglądem, może intelektem, poczuciem humoru ? NIE! Ja nawet nie zauważałam jaki on jest mało błyskotliwy. Ze swoich dowcipów śmiał się głownie sam i raczej nie błyszczał inteligencją. Nie jest może jakimś imbecylem, ale zwykłym przeciętniakiem. Obraca się prawie za każdą dziewczyną i komentuje ich wygląd. Bo jak to twierdzi jest wzrokowcem. Hah dobre sobie. Miał też dziewczynę przez pewien czas. Miss domów studenckich. POwtarzał to chyba wszystkim z tysiąc razy. Nie omieszkał też tyle samo razy wspomnieć jej imię i nazwisko co by to wszyscy ją chyba obczaili ją na fejsie i zobaczyli jaki to on jest zajebisty bo taką dziewcyznę sobie wyrwał. Ojj jaka ja załamana wtedy byłam gdy się dowiedziałam.
Ale.. w porę się "odkochałam" Przejrzałam na oczy. :) Pojawił się "on". Chociaż tak naprawdę zawsze był. Jednak miał dziewczynę dlatego w ogóle nie brałam go pod uwagę. Gdy się dowiedziałam że już nie są razem coś się zmieniło o 180 stopni. Zrozumiałam, że lubię go bardziej niż normalnego kolegę, że w jego towarzystwie czuję się swobodnie jak przy nikim innym, że mamy podobne poczucie humoru i lubię jak się śmieję, lubię śmiać się z nim. Przypomniało mi się jak byliśmy ze znajomymi w klubie i tańćzyliśmy razem. Wtedy traktowałam to raczej po koleżeńsku. Wydawać by się mogło, że zakochałam się z dnia na dzień jednak to musiało się chyba narodzić gdzieś wcześniej bo nie czułabym tego tak mocno. Odliczam tylko dni kiedy znowu będę mogła go zobaczyć, porozmawiać z nim. Gdy ostatnio czekaliśmy sami na tramwaj przez cały czas czułam takie fajne gilgotanie w brzuchu. I modliłam się żeby ten tramwaj tak szybko nie przyjeźdżał. I moje prośby zostały wysłuchane bo czekaliśmy z dobre 15 minut.:D
Bardzo bym chciała aby on odwzajemniał moje uczucia. Nie mam pojęcia jak pokazać mu że jest dla mnie kimś więcej niż kolegą.:( Nie zapytam wprost, o co to, to nie, nie mam na tyle odwagi.
....................................................................................................................................
Ahh jak ktoś przeczytał całe moje wypociny to gratuluję. Czasami muszę się tak wygadać, a w tym wypadku "wypisać". Lepiej się po tym czuję.
Wróciłam do ćwiczeń z Ewą. Bo przez święta nie ćwiczyłam w ogóle, a po świętach byłam taka ociężała, że nie miałam sił. Teraz jednak wracam zmotywowana jak nigdy. A jutro coś co kobiety lubią najbardziej czyyyyyli ZAKUPYYY :)) Dostałam zastrzyk gotówki więc mam zamiar zaszaleć.
Bakusia2121
18 stycznia 2013, 18:02jeśli jego zerwanie z dziewczyną jest świeże to lepiej poczekaj;)powodzenia w życiu osobistym
motylek08
13 stycznia 2013, 13:33przeczytałam, masz rację też kiedyś szalałam za palantem, a co do drugiego faceta to mam nadzieję, że życie Cię zaskoczy, wyprawa na zakupy to świetny pomysł ;)
rynkaa
11 stycznia 2013, 22:56ja przeczytałam, nie są ani trochę nudne :) momentami mogłabym się podpisać pod tym co piszesz rekoma i nogami bo mialam podobnie :) powodzenia zyczę :)