Kolejny dzień, który tylko przybliża mnie do upragnionego celu! Ćwiczenia z Ewą zaliczone, jestem wykończona. Mięśnie mnie bolą, ale nie poddaję się i nie odpuszczam o nieee.:D Rano miałam w-f, chodzę na siatkówkę więc byłam dzisiaj bardzo aktywna, takie dni lubię.
I zaczynam a6w, pierwszy dzień zaliczony!!!
Ahh zapowiada się dłuuugi weekend, jutro, ani w piątek nie mam zajęć, żyć nie umierać ;-)
Pandzia.
6 grudnia 2012, 12:06nie jesteś sama.. ja też właśnie pykam sobie skalpel ; ) ale nowej płytki jeszcze w ręku nie miałam.. daj znać jak Ci się z nią ćwiczy ;)) taa 'zakwasy' skąd ja je znam.. mi na początku wszystkiego się odechciewało przez ten ból, ale zacisnęłam zęby i z każdym treningiem było o wiele lepiej ; ) u Ciebie też tak będzie, wierzę w to! Właśnie te rozmyślania są najgorsze! " a zjem, a może nie zjem, albo tylko tyci, tyci" a i tak wychodzi więcej niż na początku założyłam :// wrrr.. staram się walczyć! nie ma tak łatwo... : ) buziak ;*
Pandzia.
6 grudnia 2012, 11:21woo hoo to pięknie! i oby tak dalej =)) a co ćwiczysz z Ewką ?
Piczku
5 grudnia 2012, 23:02cieply prysznic i rozmasowac jeszcze pod woda miesnie moze chociaz minimalnie pomoze :)
Piczku
5 grudnia 2012, 22:15powodzenia! ;p fanki Ewki i bólu po-treningowego łączmy się !