Ach to była noc :).....ciiiiii nie powiem za dużo :):):)
Jestem przeszczęśliwa, mężuś wrócił, poprzytulał, wyściskał, wycałował :) ach jak dobrez, ale jak pomyślę, ze jutro znowu jedzie, to mam smutek :( Ciężko mi tak nacieszyć się na chwilę :) najchętniej cały czas bym przytulała :)
Wczoraj zachwycał się moimi a`la koftami z sosem :) ja zjadłam 1 bo z tych emocji, ze przyjechał nie mogłam jeść :) Dzisiaj na wadze 61.1 kg, jeszcze troszkę i wybijam się z 6 ...ponownie, ale coż, mam nadzieję, ze tym razem skutecznie :)
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za miłe słowa . Jakiś czas temu nie przyjmowałam zaproszeń już wogóle, teraz przyjmuję, tylko wybaczcie, ale selekcjonuję ( wolę tak, niż komuś robić przykrość i wywalać go za jakiś czas) i nie żałuję, bo mam stałe osoby na vit, które od dawna są ze mną, ale mam też kilka nowych "prełek" z którymi się zaprzyjaźniam i dużo daje mi ich wsparcie :)
normalnie Was uwielbiam :) Każda z nas jest różna a tak bardzo zbliżamy sie do siebie przez taki portal :) I tak naprawdę z takim wsparciem każdy ma 2 razy większą szansę na sukces :)
Dzisiaj nie będzie długiego wpisu (z czego pewnie się cieszycie :D)
Dzisiaj jeszcze troche muszę poogarniać z tymi wyborami, a jutro lecimy z koksem od samego rana, czyli od 05:30 rano ;/
Buźka. i miłego weekendu wszystkim :)
Monia32115
9 października 2011, 21:17Ja nie mam żalu,że mnie nie uznajesz za znajomą.Tak czy inaczej ja czytam Wasze pamiętniki,bo mogę się cieszyć tym,że inni chudną choć ja narazie nie,a poza tym ja zapożyczam sobie od Was przepisy dukana,bo ja kuleję jeśli chodzi o dietetyczne gotowanie,a Wy takie boskie jadło potraficie zrobić z niczego.Pozdrawiam
BigBaba1
9 października 2011, 12:38lepiej od razu robic selekcję niz później robic glosne na całą Vitalię apele,jak to było ostatnio ,w stylu: "kto mnie czyta ,bo nie wiem kogo wypieprzyć z listy znajomych". Gartulacje z powodu wagi 61.1. Ja byłam bliska tej wagi a teraz walcze z jojo.Pozdr
aniolek08
9 października 2011, 11:32Fajnie,że mąż przyjechał. Chociaż na chwilę,ale ważne że coś. Ja nie wiem po co przyjmuję zaproszenia jak i tak połowa mnie nie czyta,a co dopiero zostawić komentarz.
zaga24
9 października 2011, 11:26No też właśnie byłam ciekawa jak tam ten wieczór sie udał:).. jak widzę zgodnie zplanem:) To prawda, że takie rozstania cementują związki.. mój wyjechał kiedyś na 3 tygodnie.. myslałam, że oszaleję... ale uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham... i ja to łatwiej jest we dwoje:) A co do Vitalii.. ja do nieawna czułam się obco.. ale od jakiegoś czasu również doczekałam się grona wspierających.. i wspieranych:) No dobra nie pocę się już tu;p miłej niedzieli kochana!!
madia
9 października 2011, 10:06oj tak nie ma jak miec meza przy sobie:)) a dieta widze ze skutkuje i bardzo dobrze tak trzymac :))
Giove
9 października 2011, 06:53milego dnia pracusiu! tez lece do pracy i w ogole czeka mnie aktywna niedziela...a wpis czym dluzszy tym lepiej...przynajmniej dla mnie...do wieczorka...
marta7783
8 października 2011, 19:47nie ma jak szczesliwe powroty. to moze nie mysl, ze wyjezdza juz jutro tylko, ze za dwa tygodnie czeka cie to samo ;D
Gosiunia31
8 października 2011, 19:27to się działo;-) ale korzystaj, póki jest:-) a przy okazji, jak można prosić przepisik na te pyszne kofty, będę wdzięczna, bo kurczę, już inwencję straciłam doszczętnie.... spokojnej niedzieli Ci życzę bez żadnych "niespodzianek" ze strony wyborców:-)
eveline2010
8 października 2011, 18:47Kochana, ciesz się mężusiem, ciesz i rób jak najwięcej tych rzeczy o których Ciiii :D mój M. jak przyjedzie po dwóch tygodniach to go chyba zaprzytulam :) ale narazie samotny weekend z córeńką. Buziaki :*
bochenek
8 października 2011, 18:45ja teraz z mężem też się mało widuje od pracuje na 6-14, ja 14-22 jak ja wracam to on śpi, jak on wychodzi to ja śpię milego weekendu kochana:)
ZawszeZdrowa
8 października 2011, 17:56Miłego Wspaniała Kobieto:)
marciaz24
8 października 2011, 17:51no no...mój K. też cały czas pracuje i widujemy sie w sumie w weekendy...i każdy jego przyjazd tak strasznie przeżywam :)...to cudowne uczucie...także wykorzystuj każdy moment :)...co do wagi to mam nadzieję,że wrócę do pamiętnika z 5 z przodu...i że u Ciebie już za chwilkę też ją zobaczę...buziaki
PriVatiV
8 października 2011, 17:21Hej kochaną ja pamietam jak mój wyjeżdżał. tragedia to była. dlatego ciesz się jak najwięcej nim :-) buzka
xJuliette
8 października 2011, 17:07To gdzie ten Twój mężuś się podziewa jak go nie ma? :) No, ale ja również jestem w stanie wyobrazić sobie jak ta noc musiała wyglądać, hehe. Jeśli można prosić, to napisz swoje przykładowe menu, jestem ciakawa co jadasz, że Ci tak ładnie waga spada. A ze znajomymi robię tak samo :)
Daria2441985
8 października 2011, 16:17Ach, podejrzewam co to musiała być za noc po tak długiej tęsknocie :))) Widać, że bardzo się z mężem Kochacie :))) Ciekawe czy mój mężuś by tak mnie całował i przytulał gdyby mnie przez jakiś czas nie widział :P:P Gratuluję spadku wagi i życzę Ci abyś w końcu pożegnała tą okropną "6" z przodu. Już dużo Ci nie brakuje :***
carrie1986
8 października 2011, 16:15zazdroszczę miłych chwil z mężem,a ja w piątek kończę celibat poporodowy nareszcie hehehe ;)