Diety dzień 31, czyli symboliczny kalendarzowy miesiąc minął. Schudłam na wadze trochę mniej, niż chciałam i wg planu mogłam, bo "tylko" 2 kilo. Za to centymetrów poleciało mi dużo, w biodrach 4, w udach 2.5, w brzuchu 4... Cudnie.
No nie powiem, że ani razu nie złamałam diety, grzechy były, ale bez większych problemów wracałam do planu. Dieta mnie nie frustruje, generalnie chyba dlatego, że ja zazwyczaj nie przykładam dużej wagi do tego, co jem, czy że czegoś zjeść nie mogę. Tylko przy pizzy wymiękam, ale jak dotąd jeszcze mnie chętka nie złapała, więc nie wiem, czy podołam, czy polegnę, jak mi się pizza hut zamarzy...... MMMmmm!
Nie planowałam ćwiczyć, ale jakoś tak... samo wyszło. Zazwyczaj robię 20 minut intensywnego treningu, np. ripped in 30 /JM/, a potem z KFO 20 minut streching albo pilates... Dziś to aż mi pot po plecach leciał ;)
No więc zaczynam kolejny miesiąc. Z motywacją na przyzwoitym poziomie ;) Jutro pracuję do 18tej, więc wszystkie posiłki w zasadzie w pracy zjem, ale już zaplanowałam co i o której, więc tylko rano popakować muszę.
Kupiłam sobie tydzień temu śliczną spódnicę, za małą w pasie jakieś 3 cm... Pierwszy raz w życiu tak zrobiłam, jak nie schudnę do niej, to się będę do końca życia z siebie śmiać ;) A mój mąż też mi nie odpuści ;)
Pozdrawiam Was dziewczyny serdecznie :)
Waniliowa80
18 lipca 2015, 08:53i kg i centymetry ładnie poleciały :) a spódniczkę założysz szybciej iż myślisz