Upał taki, że żyć się odechciewa. Ale nie marudzę (no, może trochę marudzę). Dziecko poszło na drzemkę, więc wykorzystałam tę chwilę spokoju i poćwiczyłam:
30 days shred z Jillian - level 1
Trening KFO spalanie tkanki tłuszczowej - dzień 1
Ćwiczenie plank - dzień 3
Spływam potem.
Mąż jutro wyjeżdża na tydzień znowu, raptem 3 dni w domu pobył, więc może dzisiaj na jakiś obiad/kolację pójdziemy, o ile pierworodnego uda się sprzedać do babci. Cały dzień diety pójdzie w zapomnienie, no ale trudno...
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
9 lipca 2015, 08:52Udało Ci się diety dotrzymać? ;)
drosera85
9 lipca 2015, 09:20No cóż, kolacja w restauracji nie mieściła się w definicji dietetycznego posiłku :)
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
9 lipca 2015, 09:23Hehe ;) najważniejsze, żeby nie robić z tego codziennego rytuału ;)
drosera85
9 lipca 2015, 09:24No na szczęście bez żadnych przeszkód wróciłam do diety :))
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
9 lipca 2015, 10:12to się chwali :)
angelisia69
5 lipca 2015, 16:51no niestety upal masakra :( ale w domu lepiej niz na dworze.Ja cwiczenia zaliczylam z ranca,poki jeszcze zyc sie dalo.Wspolczuje takiej pracy meza,napewno jest tak przykro sie ciagle rozstawac co pare dni :/ moze wspolny wieczorek to dobry pomysl ;-)