Wczorajszy jadłospis przewidywał soczewicę. Jadłam ją pierwszy raz w życiu i nie wzbudziła mojej sympatii. Ponadto kojarzy mi się z Obelixem. I pieczonym dzikiem (albo dwoma). Moje dziecko zapytane, czy chce spróbować, najpierw popatrzyło mi uważnie w oczy a potem rzekło 'raczej nie'. Taaa. Soczewica ma czas do końca opakowania na zdobycie mojego uznania. To całkiem długi czas.
Na wagę spuśćmy zasłonę milczenia. Robię się wredna, więc może @ idzie?
angelisia69
28 stycznia 2016, 13:57ja lubie soczewice ,czesto w wegetarianskich przepisach zastepuje mieso.Polecam ja do spaghetti zamiast mielonego,albo do zupy kremu.Wiesz czasem za 1szym podejsciem cos jest obrzydliwe ale w miare wypracowania techniki przyrzadzenia,cos staje sie smaczne az pozostanie pyszne ;-)
eszaa
28 stycznia 2016, 09:18tez nigdy jej nia jadłam i chyba po Twoim wpisie tak juz zostanie