Już zapomniałam, że kiedyś pisałam tu pamiętnik. Ale niech będzie, zawsze to jakieś miejsce gdzie mogę sobie pokrzyczeć, że jestem głodna.
Poprzednio na sile błonnika zrzuciłam parę kilo i wyglądałam naprawdę nieźle, chociaż celu nie osiągnęłam. Potem brakło mi cierpliwości do diety, do zakupów z komórką, do ślęczenia przed kompem, żeby ustalić jadłospis na kolejny tydzień, do monotonii, do wszystkiego. Efekt: w parę lat wróciłam, a chyba nawet pobiłam wagę wyjściową. i znowu uświadomiłam sobie, że po pierwsze nie mogę na siebie patrzeć, po drugie nie kupuję nowych ciuchów bo na wieloryba niewarto, po trzecie sama nie dam rady. Pod choinkę zrobiłam sobie z MŻ prezent: wykupiłam dietę - poprzednio schudliśmy oboje.
Jestem już dwa tygodnie na diecie. Skok jakościowy Vitalia zrobiła ogromny przez te kilka lat. jestem pod wrażeniem. Przez dwa tygodnie jadłam smacznie i nie byłam głodna. Nawet Młody (niejadek z przekonania) podejmuje próby jedzenia tego co rodzice. Głód przyszedł wczoraj. Masakra. Ale dam radę :)
czarodziejka176
12 stycznia 2016, 18:46Żebyś wiedziała. W moim przypadku to bym nawet powiedziała lata teorii, bo z praktyką to już różnie bywało
czarodziejka176
12 stycznia 2016, 10:57Trzymam kciuki. Wierzę, że nam się uda tym razem
dragonka75
12 stycznia 2016, 11:16Dzięki :)
dragonka75
12 stycznia 2016, 11:42Przejrzałam Twój pamiętnik. Widzę, że obie mamy 'doświadczenia' z chudnięciem. Będę za nas trzymać kciuki :D