Cóż... I ja się tutaj znalazłam. Po wielu próbach, po kilku podejściach do założenia konta...
To znak,że moja motywacja sięgnęła zenitu. Ciekawe, ciekawe... Z jednej strony wizja założenia obcisłej sukienki na "walentynki 2015" jest cudowna,a z drugiej strony dla mnie ten czas... Cała wieczność!
Jednak wiecie, jaką mam największą motywację? Mój facet. Od czwartku, dzień w dzień, przy każdym przygotowywaniu posiłku (jeśli oczywiście jest w domu), przy każdym uśmiechu, że to jedzenie jest takie smaczne, przy każdym założeniu adidasów słyszę - weź przestań, i tak nie schudniesz. Ojjj, budujące, naprawdę.
Mam nadzieję,że wytrwam, że teraz będę mogła być z siebie dumna i pokazać, że potrafię.
Poza tym właśnie wczoraj zostałam absolwentką wyższej szkoły, tak więc mam tyyyyllleee czasu dla siebie:)
Noooo, może minus ten czas dla mojego synka ; ).
olsons
23 czerwca 2014, 14:02Powodzenia, trzymam kciuki :)