Nie do końca poszło tak, jak planowałam :)
Mimo wszystko w jakiś tam sposób udało mi się nad tym zapanować... I tak, ponieważ byliśmy tam cały dzień, udało mi się konkretnie rozdzielić obiad od kolacji, co było bardzo trudne przy ciągle pełnym stole.
Na obiad grillowy zjadłam pół kiełbaski, szaszłyka i mnóstwo warzyw surowych, a na kolację kiełbaskę z warzywami. Źle nie jest, cudownie też nie. Do tego jedno piwo i dwa razy whisky z colą... Ta... Plusy? Nie ruszyłam chleba, chipsów ani słodyczy. Nic to, minęła kolejna próba spotkania towarzyskiego z nowym trybem życia. Będzie lepiej, dzisiaj wracamy już do pełnego trybu. Dzisiaj też wpadną znajomi, ale na krócej i na stole będą tylko jakieś chrupaki i słodycze, od których skutecznie już się oddzieliłam. Nie powinno być problemu, jeżeli wcześniej zjem porządną kolację. Lampka wina również powinna mi wystarczyć.
BigMum
2 maja 2014, 11:46supr ze ci sie udalo tak malo zjesc z grilla, a troszke alkoholu nie zaszkodzi- super
angelisia69
2 maja 2014, 11:10To gratuluje rozsadnego podejscia,wiadomo przekasic cos trzeba ale wszystko z umiarem ;-) Od kielbaski nie przytyjesz,przeciez na codzien tego nie zjadasz.A do chrupania zgriluj sobie pokrojone warzywka na cienkie plasterki zrob dip na bazie jogurtu i tez moze byc smacznie i zdrowo ;-)