No i jestem.
Odwyk od niego. Jest ciężko, czasem przeglądam jego konta na facebookach i innych. Skasował wszystkie wspólne zdjęcia. Boli. Brakuje mi jego. Ale z drugiej strony wiem, że to najlepsza decyzja po tym jak mnie traktował.
Ostatnio doszło do mnie, do jakiej tragedii moglo dojść, gdybyśmy jednak wzięli ślub, mieli dzieci, a on dalej byłby egoistycznym draniem. Dopiero teraz do mnie dotarło, ja bardzo mógł mnie skrzywdzić, gdybym dalej brnęła w tą relację.
Oczywiście on zwalił winę za wszystko na mnie, ale ja wiem, że to ja byłam lepszą połową tego związku i że poświęciłam i dałam mu naprawdę wiele. Dałam mu przede wszystkim miłość i szczerość.
Czuję się teraz bardzo samotna, nie mam przyjaciół, przytłaczają mnie studia, ale staram się żyć nadzieją. Nie chcę teraz wchodzić w żaden związek, bo nie jestem gotowa. Ale wiem, że za kilka miesięcy moje serce już się troszkę naprawi, on stanie się dla mnie neutralny, a ja będę mogła z czystą kartą zacząć coś nowego. Muszę przetrwać.
Boję się. Chciałabym mieć chociaż jedną prawdziwą przyjaciółkę.. Na studiach ludzie są bardzo specyficznie, większość mojego roku to mężczyźni, ale jakoś niespecjalnie mam ochotę z nimi wchodzić w bliższe relacje.
Boli. Boli mnie gdy wstaję rano, gdy pomyślę o nim, gdy mam ochotę z nim pogadać. Ale staram się ograniczać te myśli. Staram się już nie podglądać, co u niego. Czas go totalnie wyrzucić.
Będzie dobrze. Przecież musi. Schudnę i utrę mu nochala. ;)
Podobno najciemniej jest tuż przed świtem...
violka96
9 listopada 2016, 22:23Trzymaj sie! Dobrze, ze wszystko idzie w dobrym kierunku;)
blue-boar
9 listopada 2016, 12:35mega się ciesze :* dasz rade!!!! Trzymaj się tam :)
Nesti.
8 listopada 2016, 23:22Brawo! :) Pamiętam jak czytałam Twój pierwszy wpis, ciesze sie ze idziesz do przodu i calkowicie darowalas sobie tego bydlaka
doskonalosc
9 listopada 2016, 10:17im dluzej bym w to brnela, tym ciezej byloby sie potem odciac ;)