tak na dobranoc chcę Wam napisać, że moje życie nabiera barw ;)
jeszcze 2 godziny temu prosiłam rodziców o wypisanie zwolnienia z jutrzejszych zajęć - bo bałam się spojrzeć do książek. wiedziałam, że się nie nauczę. coś we mnie w środku siedziało.. hmm.. macie tak, że czasem sumienie, lub cokolwiek was męczy i fizycznie czujecie ciężar w okolicach serducha? ja tak w każdym bądź razie mam.
siedziałam, siedziałam... i z tego ciężaru się popłakałam, po czym wściekła na siebie rzuciłam się na książki i rozwiązywałam zadania tak, że spod ołówka mi się dymiło.
sama, bez niczyjej pomocy rozgryzłam mnóstwo ciekawostek i jestem przeszczęśliwa. może przesadzam, ale cieszę się z małych rzeczy. to w końcu mój mały sukces. ;) ogarnęłam rzecz, która sprawiała że nie spałam po nocach.
w nagrodę obejrzę sobie jakiś film! ^^
kochane, banalne słowa "cieszmy się z małych rzeczy" są naprawdę wartościowe! przez jakiś czas uważałam to za bzdurę, ale jeśli zmieni się myślenie to można zmienić swoje życie. ;)
czuję się coraz bardziej szalona i powalona, ale dobrze mi z tym! małymi kroczkami do celu.
żegnam Was i mam nadzieję że wpompowałam w Was trochę mojego optymistycznego podejścia ;*
"będzie dobrze, tylko trzeba w to uwierzyć" <3
PrzesuwaczPixeli
11 lipca 2015, 22:44Hmm.. a po jakiemu masz książki ucząc się w Singapurze?
doskonalosc
11 lipca 2015, 22:56Singapur to moje marzenie, mieszkam jeszcze w Polsce;)
jamida
3 czerwca 2015, 05:20dobrze gadasz;)