Potrzebuję kopa i motywacji. Załamuję się powoli, a nie mogę wszystkiego stracić przecież. Dzisiaj kolejny napad jedzenia. Paczka chipsów, pół słoika kremu czekoladowego, dwie kawy, bułka ze szpinakiem, dwie bagietki czosnkowe, 3 jabłka, tona makaronu z pesto, cała kulka mozzarelli, duże ciastko i bita śmietana. TAK. TO WSZYSTKO ZJADŁAM NA RAZ. Zajęło mi to może 20 minut? Później oczywiście wymuotowanie. Mam dość. Od teraz koniec z tym. Będę meldować się każdego dnia. Może wtedy będzie lepiej. Przecież zaczęłam naprawiać swoje życie i mam już za sobą kawał drogi. Nie odurzam się lekami, nie tnę, nie planuję samobójstwa, wyprowadziłam się, skończyłam liceum, idę na studia i mam ekstra faceta
Nie zmarnuję tego! Chcę naprawić jeszcze jedzenie. W najgorszym momencie ważyłam 86,2 kg, teraz jakieś 64-65. Jeszcze trochę i stabilizuję wagę. Chcę biegać REGULARNIE. Przez następne 3 tygodnie mój cel to 30 km/tydzień, a później 40 km tygodniowo. 11.11 jest bieg niepodległości i żeby nie było siary chcę max 1 godzinę xd
Dzisiaj pozytywnymi akcentami było spotkanie z chłopakiem i bieganko do którego mimo bólu brzucha po opychaniu jedzeniem i wymiotowaniu udało mi się zmusić
Czas słaby, nawet bardzo, ale pomad połowę dystansu miałam różne kolki brzucha i inne wkurzające rzeczy :/ jeszcze się za ciepło ubrałam, legginsy do biegania są już na mnie za duże i spadają mi z tyłka ... Chyba świat nie chce mojego biegania xd
Jutro nowy dzień, nowa szansa i nowe siły! Trzymajcie kciuki!!!
nitktszczegolny
27 września 2018, 09:53Pięknie wyglądacie ! Co do wymiotowania - może przydałaby ci się wizyta u psychodietetyka ?
bialapapryka
26 września 2018, 21:06Trzymam kciuki, żeby się udało! :) Pięknie wyglądacie :)
Berchen
26 września 2018, 20:52wygladacie slicznie, warto o to zawalczyc, zycze ci powodzenia:)