I na razie przegrywam. Jem wieczorem takie ilości jedzenia, które doprowadzają mnie do bólu brzucha... . Do uczucia braku skóry na brzuchu, jej rozciągania. Wiem, że efekty takiego wieczornego obżarstwa utrzymują się , poza tym po doliczeniu tych wszystkich kalorii niepotrzebnych w ciągu tygodnia bilans robi się dodatni, po miesiącu waga urośnie a w ciągu roku po prostu przytyję parę kilogramów. To niby takie wieczorne "chwile słabości" , ale jak do licha można mieć słabość co wieczór. Wracam z uczelni zmęczona maksymalnie. Wiem, że czeka mnie jeszcze pisanie pracy na diagnostykę; posiłki zaplanowane. Ale nic z tego. Nic nie jest zgodnie z planem.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
noir9
12 października 2014, 10:54a może jesz za mało w ciągu dnia, że masz takie napady wieczorem?
reiven
12 października 2014, 09:45małymi kroczkami do celu, ustal sobie cel główny i kilka pobocznych. i dla każdego celu pobocznego ustal sobie nagrodę - np nie bede jadła w tym tyg węglowodanów prostych i jak przez tydzień ich nie zjesz to zafunduj sobie np wyjście na basen lub spa
Angela104
12 października 2014, 08:49musisz się jakoś zmotywować , nie możesz ciągle wieczorem podjadać bo potem się nie pozbędziesz tych kg ! wiem co piszę , znacznie ciężej jest się pozbyć kg które wskoczyły przez nasze grzeszki . Zmotywuj się i dąż do swojego celu ! powodzenia ! :)
jasminek__1
12 października 2014, 08:43hmmm, skąd ja to znam...ale u mnie podziałało ustalenie ostatniej godziny, o której mogę coś zjeść i wieczorne treningi= czymś się zajmuję,nawet jeśli to jakieś mega lightowe ćwiczenia i nie wchodzę po ustalonej godzinie do kuchni. życzę powodzenia, ale na pociesznie dodam, że nad jedzeniem można (jednak) odzyskać kontrolę
Magga74
12 października 2014, 08:06ustal sobie cel i walcz