Moim największym problemem jest jedzenie wieczorne. Nie rozumiem - jak to się dzieje, że chce mi się jeść, kiedy metabolizm PODOBNO zwalnia w godzinach wieczornych. WTF?! To nie jest tylko mój problem, to problem wielu ludzi. Wiem o tym. Szukam przyczyny i właściwie widzę tylko jedną - w domu kiedy chodziłam do szkoły i siedziałam " na garnuszku" mamy często widziałam jak tata coś tam sobie jadł wieczorem; albo nikt nie zjadał kolacji, żeby potem chwile przed spaniem rzucić się na coś słodkiego. Wniosek - nawyki wyniesione z domu. Koniec kropka. Walczę z tym i mam nadzieję, że dam radę.
Podsumowując osiągnięcia minionych dwóch lat:
- nie słodzę herbaty ani kawy,
- piję straaaaasznie dużo wody,
- piję kawę bez mleka,
- zawsze zjadam śniadanie,
- nie jem ziemniaków
Ostatnich kilku tygodni:
- nie podjadam (mam w miarę stałe godziny posiłków, jak pozwoli uczelnia)
- nie ma jedzenia kompulsywnego
Cieszmy się z małych rzeczy ;)
A teraz podsumowanie dnia dzisiejszego (podliczę kcal z warzywami chociaż zwykle ich nie dodaje):
Śniadanie: bułka czarna z herta z białym serem i kilka brukselek -> 286 kcal
Przekąska: kawka
Obiad: żeberka gotowane, sałata z jogurtem naturalnym -> ok. 300 kcal
Przekąska: jogurt naturalny ze słonecznikiem, żurawiną suszoną i migdałami -> 400 kcal !! ( migdały aż 170 kcal...)
Kolacja: jajecznica z dwóch jajek z ryżem brązowym ok.30 g -> ok. 400 kcal
Po krav planuje zjeść siemię lniane i koniec bo widzę, że wyszło sporo kcal.
1400 kcal