Witajcie!
Dziś obudziłam się wyjątkowo szybko jak na wony dzień bo już po 8. Poranek zaczęłam od szklaki bo coś czuję, że ostatnio z nawodnieniem mojego organizmu bywa różnie. Potem śniadanko i kawka.
Nie mogę uwierzyć, że mamy już listopad. Dziś i jutro odwiedziny grobów, wspomnienia, spotkania rodzinne. Mimo, iż jest to wyjątkowy czas to mnie wprowadza zawsze w jakiegoś doła. Jeszcze rok temu o tej porze szłam z babcią na groby, potem jadłyśmy ciasto i obiad, a teraz już tego nie ma. Nie mogę uwierzyć jak ten czas mija :(
Przez dwa miesiące szkoły widzę, że średnio ruszyłam z biologią coś nie mogę się porządnie zabrać ;/ Męczę metabolizmy i jestem w czarnej dziurze. (nie wiem czy to wina działu, czy co?) Ruszyłam za to ze sobą i swoim ciałem. Mam pięknie uniesiony tyłek, czuję, że moja wydolność staje się coraz lepsza, dbam i chcę powrócić do ładnego, płaskiego brzuszka. Mam jakąś głęboką motywację i odliczam dni do spotkania z przyjaciółmi.
Oprócz tego troszkę ogarnęłam domek, a dziś czekają mnie jeszcze notatki z polaka, hipy, niemca, zadania z matmy, angola, "Przedwiośnie" :( oraz BIOLA!!! Zobaczymy ile dam radę dziś zrobić. Oby dużo :)) A wieczorem chcę obejrzeć w TV "Nad życie" już dawno planowałam, ale coś nie wychodziło :P
vitalia92
3 listopada 2014, 18:47Czas jest bezlitosny.. moj dziadzio nie zyje juz 10 lat, a ja mam wrazenie, ze odszedl od nas niedawno :(
angelisia69
1 listopada 2014, 17:08niestety zycie ucieka nam przez palce,dlatego trzeba je wykorzystywac na maxa!!