Ci, którzy są ze mną w stałym kontakcie wiedzą, że siedzę zabunkrowany w odcięciu od cywilizacji. Reszta się właśnie dowiedziała :D
Jedyne dobrodziejstwa, z którymi mam kontakt to bieżąca woda, prąd i internet.
Dzisiaj zmuszony byłem opuścić przeciwatomowy bunkier i udać się z punktu A do punktu B, odległość to 2km w jedną stronę, w obie to 4km. Zrobiłem to niechętnie i z obrzydzeniem, a zamiast obrzyna wziąłem ze sobą płyn do dezynfekcji w spreju.
I z tego podniecenie, że opuściłem swój bunkier aż nie mogę spać, stąd tak późno piszę ten post. Kilkanaście minut mi to zajęło, a czuje jakby to była wieczność, to tylko 4 kilometry łącznie w sterylnym samochodzie, a czuje się tak jak wtedy gdy po raz pierwszy udałem się do Amsterdamu, miasta rozpusty i wiecznej imprezy.
Tuż po powrocie oczywiście cały się zdezynfekowalem.
I wiecie co? Ta pandemia mnie wewnętrznie zmieniła, już nie będę ta samą osobą 😂😂