Melduje się grzecznie i potulnie, że BYŁAM dziś na zajęciach brzuch, uda, pośladki i dostałam tam taaaaki wycisk chyba za kare! Co ona z nami zrobiła, to ja po prostu jestem w szoku! powiem Wam, że gdybym nie chodziła wcale na fitness i nie miała mięśni i była sobą sprzed 1.5 roku to ja bym uciekła po 2-3 minutach! Ja Już po 10 miałam jej dość, na plecach wielka plama potu (przy włączonej klimie na 19 stopni i staniu pod dmuchawą). Ale się nie poddawałam. I dobrze, bo jak po 30 odpuściłam na chwilę to już usłyszałam komentarz pod swoim adresem, że nie przestajemy ćwiczyć. Oczywiście ciągle stroiła minki, że nie wie o co nam chodzi :D Jak skończyłyśmy ćwiczyć jedną nogę i można było grzecznie opuścić to myślałam, że ktoś mi ją odciął bo taka lekka się zrobiła ze zmęczenia i taką ulgę poczułam. No szok.
Poznałam też nowego trenera fitness (za mojej kadencji pracowej w klubie go nie było, a do tej pory jak szłam na ćwiczenia to zawsze wpadałam na zmiany tego co znałam) i powiem Wam, że to zaczyna być taka zabawa ze szok. Chłopak mega zabawny, każdego zaczepia, a nie tak jak ci do tej pory że siedzą z nosem w telefonie on się wczuwał w rolę i chodził i zwiększał babkom np. prędkość na bieżni, obciążenie na maszynach. Poprawiał jak źle coś ćwiczyły. No aż się zdziwiłam. A jak my ćwiczyłyśmy na sali to stawał i ćwiczył z nami tak że w lustrze go widziałyśmy. Co wyprawia w sposób komiczny żeby rozładować "napięcie" i odwrócić uwagę od zmęczenia. No kolejny szok.
Jutro idę po raz kolejny na ćwiczenia! do tej samej mojej hard-korki :D
vitafit1985
26 lipca 2014, 13:27Fajnie, że nie dałaś się lenistwu:P
katy-waity
25 lipca 2014, 03:02I na pewno od razu lepsze samopoczucie:-) (słynne endorfinki);) ps. taki trener motywuje, i chce się chodzić:)