Dziewczyny!
Jestem w rozsypce, swojej psychicznej, fizycznej, emocjonalnej. Nie wiem co robić. Zostało mi jakieś 16h do podjęcia decyzji, która wpłynie na moją dalszą karierę zawodową i osobistą. Pytam wszystkich, każdy radzi.. a ja nie wiem. Serio nie wiem!
Pamiętacie jak kilka wpisów wcześniej narzekałam, że popełniłam błąd, że pracuje za grosze i że to że tamto? otóż wtedy koleżanka mi nawkładała do głowy, że powinnam zmienić pracę. Zamienić szpital wojewódzki na klinikę. I miałam iść, ale przyznaje się - nie dotarłam tam z CV! i otóż dziś jestem po nocy, odsypiam, a tu dzwoni telefon z ofertą pracy w moim "wymarzonym" szpitalu! totalne zaskoczenie. Wygrzebali moje z CV z poprzednej rozmowy w której odpadłam z powodu papierologi koniecznej. W szoku wypytuje o wszystko, oddział, pensja, rodzaj umowy. Dalej w szoku mówię, że muszę to przemyśleć bo zupełnie mnie zaskoczyła ta propozycja. Dostaje czas do jutra.
I zaczynam myśleć, porównuje. Dzwonie po najbliższych. Najpierw każdy mówi, nie! a potem po moich argumentach - idz! A w głowie mętlik. Z jednej strony jest "Jump! It's only one life!" a z drugiej - hej stop! tam już masz "ułożone życie". Z jednej zamieniasz umowę o pracę na umowę o zastępstwo. A z drugiej i tak masz umowę do końca roku, a w szpitalu maja zwolnić w tym roku 70 osób! Ale to umowa o pracę. Z jednej jest ci tam dobrze, ale się nie rozwijasz już a z drugiej - taki oddział! same wyzwania! Myślałaś o doktoracie to przecież w sam raz! Z jednej do pracy jedziesz teraz godzinę, a tu? 15 minut piechotą! Minusem jest też to, że tu będę mieć do czynienia z cytostatykami i innymi syfami nowotworowymi. I też patrzenie na śmierć..
I tak o, w sumie został mi tu tylko rok. Co dalej? nie wiadomo. Może doktorat - to wtedy klinika się wstrzela idealnie. Może stolica? to klinika w CV lepiej wygląda niż wojewódzki. No i zarobki, tu + jedna trzecia mojej aktualnej pensji co miesiąc więcej. No ale jak byłam młodsza od zawsze chciałam pracować na onkologii właśnie. Potem - dopiero po urodzeniu dzieci. A teraz? mam się sama pchać? No naprawdę już nie wiem.
Wszyscy mówią idź, a mama która sama pracowała na takim oddziale - nie idź. Wymienia, że umowa o zastępstwo (w każdej chwili może być wypad), że ciężki oddział, że nie wiadomo czy będą szli mi na rękę, że psychicznie obciąża itp.
Do tego wszystkiego z tych nerwów to już zaczynam płakać. I pogoda się zmienia, przez co dodatkowo boli mnie głowa.... ;/ Serce mi pęka a mózg paruje.
ania4795
10 lipca 2014, 10:12kurcze powiedziałabym idź,ale umowa na zastępstwo.... kiedyś to przerabiałam i potem jest niestety bolesny wypad,ale z drugiej strony doświadczenie, które się chciało mieć ... podejmij właściwą decyzję
deemcha
10 lipca 2014, 19:41Właśnie, gdyby to był etat za etat. Ale to jest to zastępstwo za osobę w ciąży ;/
trinity801
10 lipca 2014, 07:00Poszłabym... Twoje argumenty bardziej przemawiają za zmianą niż zostaniem w obecnej pracy, a w życiu trzeba się rozwijać, a nie stać w miejscu... poza tym myślę, że się po prostu boisz, co jest naturalne, ale to właśnie ten strach Cię paraliżuje. Idź!
deemcha
10 lipca 2014, 19:43Tak, to miejsce to jest to w którym chcę pracować. Ideał. Ale umowa na mnie to umowa na mnie. A umowa, za kogoś kto jest w ciąży i często te ciąże po pracy na takim oddziale nie są donoszone, a w w/w sytuacji to ja od razu tracę pracę. ;/
ksiezniczka
9 lipca 2014, 19:51jeśli zawsze chciałaś na takim oddziale pracować i w klinice to idź, co ma być to będzie. I jak napisała poprzedniczka, ta szansa sama do Ciebie przyszła)))
deemcha
10 lipca 2014, 19:44Liczę na to, że dostanę 3cią szansę z tego miejsca. W końcu do 3 razy sztuka! :)
Magga74
9 lipca 2014, 17:17Bez zbednego rozpisywania sie po prostu powiem IDZ :-) Nie zastanawiaj sie Chwytaj szanse jak sama do ciebie przyszla