No i pokonałam się, poszłam na te zajęcia! Wróciłam do swojego starego klubu fitness, miejsca gdzie pracowałam. I powiem Wam, że powrót tam dał mi kolejnego kopa. Od wejścia od Pani z recepcji uszłyszałam "ze trochę czasu minęło" z miną z wielkim przyjaznym "oburzeniem". A instruktorka powitała mnie głośnym "cześć", cale zajęcia uśmiechała się przyjaźnie, puszczała oczka i pożegnała kolejnym "cześć" i tekstem do zobaczenia w poniedziałek, ten a nie za pól roku :D Poczułam się tak przyjaźnie tam, że aż chce mi się tam chodzić :) Miło, ze pomimo tego ze juz znimi nie pracuję to nie udają, że nie znają.
Tyle na dziś, pora spać bo jutro do pracy. Chciałam się tylko pochwalić, że nie poddałam się i poszlam.
Dobrej nocy!
vitafit1985
5 lipca 2014, 09:08Super:) Chodź tam regularnie:)
aeroplane
5 lipca 2014, 08:43super, ze przemoglas sie i poszlas :)
trinity801
5 lipca 2014, 08:21Brawo :) Nie ma nic lepszego niż uczucie, że się pokonało jakieś swoje wewnętrzne opory :) Mam nadzieję, że pójdziesz tam i w poniedziałek? :)
katy-waity
5 lipca 2014, 00:32fajnie, ze masz takie zaprzyjaźnione miejsce, często na Vitalii czytam,że ktoś nie chcę iść na siłownie czy fitness właśnie z obawy przed 'atmosferą" (no wiesz..same chudzielce wkoło).,a Ciebie witają jak w domu:)
SylwiaOna
4 lipca 2014, 23:57Duma rozpiera me cialo:)))))super laska i widzisz....to wcale nie boli ....a za to jaka satysfakcja co nie:)
vieslava
4 lipca 2014, 23:52Brawo!!!