Pierwsza propozycja - tydzien po ukończeniu studiów telefon - praca pytanie: "A czy ma Pani prawo wykonywania zawodu??" "jeszcze nie.. dopiero studia skończyłam... będzie za 2 tygodnie - takie procedury" "a to dziękujemy".
Propozycja druga - 2 miesiące po ukończeniu studiów -> "za miesiąc będzie się otwierał nowy oddział, a że to specyficzny oddział to każdy musi przejść miesiąc wolontariatu bo nie każdy wytrzymuje psychicznie te warunki" - no dobrze.. z miesiąca zrobiło się już 5 a ma być nawet 9!
Propozycja trzecia - "szukamy na zastępstwo.." "ma Pani prawo wykonywania zawodu na terenie tej izby?" "mam prawo, ale w izbie obok.. można przepisać prawie od razu" "ale musi mieć pani w tej"... no to przepisuje i co "studiuje pani dziennie?" "tak..." "no to niestety nie zatrudnimy, bo tu 3 lata samych pierwszych zmian.. to bez sensu" - faktycznie sama zrezygnowałam. Ale co lepsze.. dwa dni później przyjęli dziewczynę z mojego roku....i z jednego miejsca zrobilo się dwa etaty - jeden dla niej drugi dla mojej "rywalki".. no coments.
Propozycja czwarta.. "zwiększamy obsadę na oddziale, jak dyrektor zgodzi się na zwiększenie liczby personelu to panią zatrudnimy. A miała pani u nas praktyki?" "niestety nie.. " "aaaaaa no to my wolimy tych, którzy są nas na praktykach lub chociaż wolontariat" - jak by to była moja wina, że tak mi uczelnia plan praktyk układała ze do szpitala na drugim końcu miasta nie miałam przyjemności trafić. Na kolejne miesiące wolontariatu NIE POJDE już mi te 5 wystarczy - ileż można pracować za darmo "i gadka szmatka.. odezwiemy się po decyzji dyrektora" (sama miałam już iść bo prawie tydzień mija, ale zadzwonił telefon numer 5 ze szpitala pod domem.. więc najpierw wole tą opcje rozpracować)
Propozycja piąta.. "szukamy na zastepstwo.. na OIOM, ma pani specjalizację lub kurs?" "Nie.. ale mam wolontariat na takim oddziale" "a chcialaby Pani zrobić kurs - bo tu trzeba kurs?" "tak, oczywiście mogę" "a ma pani 6mc stazu pracy ? - żeby zrobić kurs trzeba mieć staż pracy" "ale ja jestem tegoroczną absolwentką.. mam tylko wolontariat" "aaaa no to niech pani się zorientuje czy może zrobić kurs my poczekamy kilka dni.." ( wolontariatu mam 5 miesiecy.. brakuje jednego, co powiedzą się okaże... dziś pani odpowiedzialna za to na urlopie)
i ciagle coś, już po prostu odbieram telefon, biegnę na rozmowę.. ciesze się a tu wiecznie KLOPS. Jakoś tylko ode mnie ciagle coś chca.. innych potrafią zatrudnić bez "papierków" i innych rzeczy.. A to powoduje już we mnie tylko śmiech...
I cieszę się, że telefon dzwoni...ale chcialabym już PRACOWAĆ!!!
ksara572
20 stycznia 2014, 19:28Hmmm spokojnie, wiem jak to jest szukać zaraz po skończeniu studiów. W końcu Ci się uda i mam nadzieje że będziesz bardzo zadowolona. Wiem że masz już pewnie dość tego typu rad, ale postaraj się być cierpliwa. A czas który masz wykorzystaj dla siebie, bo jak już zaczniesz pracować nie zostanie Ci go tak wiele ;)
motiviann
20 stycznia 2014, 17:55próbuj dalej ! wszystkim nie dogodzisz...
ibiza1984
20 stycznia 2014, 16:52Bądź dobrej myśli i się nie poddawaj. Wiem, że to się tak mówi, ale też faktycznie tak jest. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę szczęścia, bo zapewne będzie Ci jeszcze potrzebne :) Powodzenia.
vitafit1985
20 stycznia 2014, 16:21Ehh, kiedyś musi zaświecić słońce! Bądź dobrej myśli:)