Bo o ile to ja robiłam na ludzi przez poprzednie lata, pomagałam im..o tyle teraz sprawdza się powiedzenie "o swoje interesy dbaj sam" i "umiesz liczyć - licz na siebie". To mnie przeraża i załamuje.. po prostu jestem ze wszystkim sama - sama ze sobą.. a to się tak nie da.. i już płakać mi się nad tym chce.. bo muszę pogadać z kierowniczką.. ale jak zacznę kombinować po 2 tygodniach pracy to w końcu jak mi się skończy 3 mc umowa próbna to wylecę.. i już sama nie wiem co mam robić.. zawalić studia? też szkoda w końcu tu mieszkam przez nie/ dzięki nim/ dla nich? Eh...każdy mówi jakoś to będzie.. bo nikt nie jest w mojej sytuacji i nie rozumie co znaczy 6 tygodni nieobecności na niektórych zajęciach - które trwają 10 tygodni.
Sprawa druga - mam karnet na fitness - wersja open - ale nie mam czasu chodzić.. tzn. może i czas bym znalazła, ale poruszam się komunikacją miejską.. i musiałabym miec ze sobą cały stroj na zajęcia. A do tego jeszcze fartuch, 2 pary butów na zmianę, zeszyty ksiazki i całą resztę co w efekcie dałoby walizkę rzeczy.. a zadna torba aż tak pojemna nie jest. I w efekcie jak już wroce do domu to nie chce mi sie wyjsc i jechac godzinę na zajecia.. i potem wracac godzinę (przez korki). I jestem tam jakieś 2 razy w tygodniu.. ale grunt, że jestem! :)
Teraz robię cała stertę prezentacji i innych prac na zajęcia.. zajęcia na których nie byłam.. ale może uda się je ogarnąć..
ksara572
2 marca 2014, 19:23grunt ze coś ćwiczysz i masz prace - gratuluje ;) Nikt nie mówił że będzie łatwo. Jakoś to poukładasz. Wierze w Ciebie!
Patisonek_89
1 marca 2014, 19:18"A jakby życie było łatwiejsze..." wtedy by było zbyt nudne? Przynajmniej ja sobie tak to tłumaczę :P ogarniesz wszystko, dasz radę! ;)