Fajnie jest wrócic do własnej kuchni. Niby wróciłam do domu już tydzień temu, ale nie gotowałam, nic-a-nic... Zrobiłam i sobie, i Lubemu jeszcze jeden tydzień rozpusty. Dupy nam się nie rozrosły przez tę rozpustę, więc jest ok.
Natomiast dziś już pomaszerowałam do garów. I muszę przyznać, że pomaszerowałam z przyjemnością i ogromnym uśmiechem na twarzy. Obecnie mam brejka na kawę, siedzę sobie na dywanie przed kominkiem, a w mieszkaniu roznosi się wspaniały zapach czosnku, bakłażanów, papryki, bazylii, oregano... Właśnie skończyłam pichcić warzywne leczo - oczywiście w/g mojego własnego pomysłu, któremu przyświecała idea: "co-się-nawinie-bo-termin-leci". Wiem, wiem, powinnam gotować zgodnie z dietą SD i działać w/g planu dietetyka, jednak bardzo nie lubię wyrzucać jedzenia, i uważam, że jesli coś miałoby się zepsuć - to wolę odejść od planu i przygotowac coś innego (byleby było zdrowe i smaczne). A o takie przerobienie wołały papryki, pieczarki i kilka ząbków czosnku. Do tego doszły bakłażany, przecier pomidorowy i cebulka. No i oczywiście przyprawy. Leczo wyszło przepyszne.
Wczoraj zrobiłam zakupy zgodne z listą diety Smacznie Dopasowanej (uwielbiam SD za listę zakupów, megaśna oszczędność czasu oraz kasy). Prócz tego w koszyku znalazły się nadwyżkowo: fasolka szparagowa, wyżej wspomniane bakłażany, kalafior, marchewka... ot - były w dobrej cenie, a ja lubię warzywka :)
Z kalafiora planuję zrobić "muffinki". Robiłam już szarlotkę z kiwi na otrębach i płatkach owsianych (przepyszna, zresztą nieskromnie powiem, że szarlotka to moje popisowe ciasto, zawsze wychodzi mimo iż nigdy nie trzymam się jakiegoś konkretnego przepisu - po prostu eksperymentuję), piekłam też ciastka marchewkowe (w wersji dla ludzi oraz w wersji dla psiaków, zawsze znikały w tempie błyskawicznym)... teraz przyszedł czas na kalafiora w roli głównej - w/g poniższego przepisu (to co zmienię na bank - to użycie mikrofalówki na NIE! użycie mikrofalówki - bardziej przemawia do mnie gotowanie na parze)... może coś jeszcze pozmieniam, nie wiem, wydzie "w praniu" :)
Aaaa, zapomniałabym się pochwalić: wczorajszy bieg był zaje-fajny
Pomijając lekkiego kacyka, który mi towarzyszył przez pierwsze 2-3 kilometry
No ale tak się dzieje, gdy trafia się niespodziewana impreza urodzinowa, która przeciaga się do późnych godzin nocnych, a bieg odbywa się następnego dnia rano (ok, może nie do końca rano, bo w południe, ale dla mnie to było bardzo-rano).
Z planowanych 5 km zrobiło się 6 i pół (były to okrążenia, więc oczywiście pogubiłam się w liczeniu). Czas był bardzo przeciętny - bo na 5kę strzeliło mi prawie 35 minut, choć - gdy się budziłam - nie sądziłam, że w ogóle dam radę dowlec się do łazienki, a co dopiero przebiec 5 km
Stroje do biegania były nietypowe, bo i bieg zwykły nie był, prócz biegu, biliśmy rekord Guinnessa (chodziło o ilość osób ubranych w sumo-stroje) Aaaaa i nie sądziłam, że to tak szybko powiem po powrocie do Irlandii, ale dziękuję za deszcz!! Dzięki za deszcz w trakcie biegu oczywiście, bo gdyby świeciło słoneczko, to pewnie bym umarła po połączeniu urodzinowego kacyka z gorącem oraz tym jakże seksownym i przewiewnym strojem sumo. Bieg, jak się łatwo domyślić, nazywał sie SumoRun
Za tydzień start w kolejnym biegu (też na 5 km). Tym razem PinkRun - będzie... różowo
izka1985m
25 sierpnia 2015, 17:54Niezly pomysl na bieg! Najwazniejsze, ze dalas rade, ja to bym chyba nie dala rady w takim sumo stroju nawet chodzic...haha :)
dee79
26 sierpnia 2015, 13:16Biegało się komicznie :) było zabawnie :D
aluna235
25 sierpnia 2015, 16:27Cudownie opisałaś swoje działania w kuchni. U mnie też leczo, z tego co się na winie. Gotuje podobnie. Robię zakupy, a potem, żeby niczego nie zmarnować wykorzystuję wszystko... Gratuluję biegu, chylę czoła. Jak Ty biegłaś w takim stroju? Pozdrawiam
dee79
26 sierpnia 2015, 13:16Dzięki :) Jak biegłam? Hmm.. prawie się turlałam :P No, nie było tak źle ;) Ale było komicznie :)
ellysa
24 sierpnia 2015, 21:26Boszee, jak dałaś radę w tym biec,no ale szacun za 6 i pół km :-)
dee79
26 sierpnia 2015, 13:18Sumo strój jest przeciwdeszczowy - więc wskazany na Irlandzką pogodę (akurat padało podczas biegu :P typowe)