Dziś pojawi się trochę dłuższy wpis, o którym wspominałam ostatnio :)
Gruba byłam od zawsze. Czasów podstawówki nie wspominam zbyt dobrze. Wiadomo jakie są dzieciaki, najpierw coś palną, a dopiero potem pomyślą. Potem poszłam do prywatnego gimnazjum i to może właśnie przez to, wspominam je bardzo dobrze. Nikt nie wytykał mi wagi, każdy mnie lubił, więc ja nie widziałam problemu. Pod koniec 1 gim, na bilansie, waga wskazała 80 kg, przy 165 cm. Lekarka dała mi skierowanie do szpitala na oddział endokrynologiczny, aby zrobić wszystkie badania i zobaczyć, czy moje tycie nie jest spowodowane hormonami. Wyniki w porządku, więc dostałam skierowanie do sanatorium odchudzającego. W miesiąc z 80 zleciałam na 71. Po powrocie do domu schudłam jeszcze do 68. Czułam się wspaniale, każdy widział moją zmianę. Niestety tu pojawił się problem. Tak bardzo zależało mi na utrzymaniu wagi ( oraz oczywiście dalszej redukcji ), że wpadłam w bulimię. Miałam napady obżarstwa i potem wymiotowałam. Wymiotowałam tylko ten dodatkowy " posiłek ", poza tym jadłam normalne posiłki, które trawiłam. Nie uchroniło mnie to przed tyciem. Trwało to ok. roku i potem poszłam po rozum do głowy. Zaczęło się liceum i kolejny bilans - 84 kg. Decyzja ? Dieta ! Tym razem racjonalna, bo przecież wszystkie zasady zdrowego żywienia był mi doskonale znane. Jadłam 5 posiłków dziennie. Rano przed szkołą śniadanie, potem jakaś kanapka, czy serek wiejski, obiad w domu, bardzo często jakaś drożdżówka na podwieczorek i kolacja. Dodatkowo jeździłam ok godziny na rowerku stacjonarnym. Wynik ? - 4 kg w miesiąc, czyli idealnie ! Ale nie dla mnie. Mi było mało, chciałam więcej, szybciej, już. Przeszłam na diete dukana. Schudłam kolejne 4 kilo i waga wskazywała 76. Nadal dużo. I tu zaczęło się błędne koło. Wszędzie było dużo pokus, bo moja rodzina do najchudszych nie należy, a ja ? Rzuciłam diete, jadłam co popadnie. Potem znowu dieta, trochę schudłam, koniec diety i faza tycia :) Chyba większość z nas doskonale zna ten etap :) Do końca liceum waga wahała się 78-82. Potem matura. Niestety nie poszła mi tak jakbym chciała, zostałam rok w domu i poprawiałam. Niestety i tym razem sie nie udało. Ale w głowie pojawił się pomysł. Szkoła wojskowa. Z moimi wynikami dostałabym się na wymarzony kierunek, ale musiałabym wstąpić do wojska. Ale zaraz, zaraz. Grubas w wojsku ? Przecież tam są testy sprawnościowe. Zaczeła się kolejna dieta i ćwiczenia, tym razem do rowerka dołożyłam jeszcze ćwiczenia siłowe, pompki, ciężarki, brzuszki. Dodatkowo, prawie co 2gi dzień chodziłam do pracy. Przez 3-4 godziny pot lał mi się po tyłku. W ok. 4 miesiące zgubiłam przeszło 20 kilo. Ważyłam 67 kg. Byłam bardzo szczęśliwa i czułam sie wspaniale w swoim ciele. Taką wagę miałam w walentynki 2014. Robiło się coraz cieplej, a ja coraz więcej jadłam. Na wakacje pojechałam razem z Narzeczonym do Łeby. Ważyłam wtedy już ok 73-75 kg. Nad morzem upał, więc trzeba się schłodzić - zimne piwko. Nigdy nie wypiłam tyle piwa przez kilka dni co wtedy. A jak piwko to i jedzonko. W te wakacje dostałam się na wymarzone studia, na normalny uniwersytet, nie do wojska. CUDOWNIE !!! Przed rokiem akademickim waga pokazała 78 kilo. I tu zderzenie z rzeczywistością. Z w miarę aktywnego życia siadłam na tyłku i tylko się uczyłam. Efekt ? + 10kg w 3 mc. Porażka. Ważyłam 88 kilo przy 165. Bardzo mi to przeszkadzało, ale moje próby odchudzania kończyły się po maks 5 kilo i z powrotem w górę. W sylwestra 2016 powiedziałam sobie dość i kolejny raz przeszłam na diete. W 2 miesiące zgubiłam ok 8kg. Potem motywacja trochę spadła, a waga ustabilizowała się. Pod koniec wakacji było już 77. Kolejny zryw do diety i tym razem udany. Chudnę teraz wolniej ale mam nadzieje, że na dłużej. W tej chwili waga pokazuje 65 kilogramów. Nie pamiętam kiedy tyle ważyłam, więc to pewnie waga z podstawówki ;/
Jak wygląda moja obecna dieta ?
MŻ !!!!!!!
Jem wszystko. Na śniadanie 2 kromki chleba i czasami jakiś jogurt lub parówka, 2 śniadanie to z reguły jabłko albo 3 herbatniki, obiad taki jak wszyscy, tylko mniejsza porcja, niewiele sosu lub brak, kolacja taka jak śniadanie. Często też do poobiedniej kawy podjadam coś słodkiego :) Ale wiadomo każdy jest człowiekiem i ma jakieś zachcianki. Ostatnio na obiad zjadłam 2,5 kawałka średniej pizzy. Tak się napchałam, że nie jadłam kolacji, a waga i tak spadła. Wczoraj, godzinę przed planowaną kolacją zjadłam ciastko francuskie, kolacje odpuściłam, a waga co ? Spadła :)
Na ćwiczenia póki co brak czasu, ale postaram się coś włączać chociaż 2-3 razy w tygodniu.
Ważną kwestią w moim odchudzaniu jest woda ( o ile nie najważniejszą ). Piję ok 2-3 litry dziennie i uważam, że to dzięki niej waga tak ładnie leci.
Podsumowując.
Gdybym w liceum nie była tak głupia i kontynuowała dietę, która jest zawarta między dwoma wytłuszczonymi słowami, pewnie szybciej uporałabym się z otyłością. Byłabym zdrowsza, a moje ciało nie musiałoby tyle cierpieć :) Ale każdy z nas uczy się na własnych błędach :)
Mam nadzieje, że nie zaprzepaszczę efektów jakie teraz mam i będę szła dalej. Moim wagowym marzeniem jest 5 z przodu, aczkolwiek jest to dość świeże marzenie, bo nigdy nie przypuszczałam, że uda mi się tak schudnąć :) Motywację mam ogromną, ponieważ za rok i 5 miesięcy biorę ślub :)
Na koniec jeszcze raz moja zmiana :)
88 kg - 67 kg
NoWorries
6 kwietnia 2017, 09:37Zmiana jest olbrzymia oczywiscie na plus !!!!Brawo ! Mysle, ze wiekszosc z Nas gdzies blad popelnila...ja wpadlam w takie bledno kolo, ze z wagi 62 kg po maturze zjechalam do 48 i mialam poczatki any .... gdyby nie Mama i Brat to nie wiem jakbh to sie skonczylo :) wazne zeby uczyc sie na wlasnych bledach :) Tak tak, w planie mamy od czerwca wspolne mieszkanie. Wiesz jak to jest z praca...niby mozna mniej...ale po pierwsze im wiecej ludzi tym wiecej przypadkow i sie czlowiek uczy i rozwija... :) no i zawody medyczne pochlaniaja duzo czasu...a tu rzadko kiedy, przynajmniej ja, nie zamykam drzwo id pracy i nie mysle...czesto sie analizuje... zastanawia...ech.
NoWorries
6 kwietnia 2017, 09:38Odleglosc jest sprawdzianem...powiem Ci ze u Nas po 2 miesiacach pijawila sie odleglosc wiec ryzyko spore...mysle ze te motylki nas utrzymaly w ryzach na poczatku, teraz klapki spadaja :) ale te 1.5 niesiaca chyba wytrzymamy :) gratuluje jeszcze raz. Bardzo dluga i ciezka droge przeszlas.
teraz.mi.sie.uda2017
5 kwietnia 2017, 15:14Gratulacje . Przeczytałam Twoją wypowiedź jednym tchem. bardzo dobrze Cię rozumiem Super że się udało. Wyglądasz rewelacyjnie. plan na odżywianie masz ok dobrze że działa !!! pozdrawiam
spelnioneMarzenie
5 kwietnia 2017, 12:13piekna zmiana :) brawo! :*
blue-boar
5 kwietnia 2017, 08:14gratulacje że w końcu wyszłaś na dobra droge :) powodzenia!
BeYou86
4 kwietnia 2017, 21:52Wszystko przeczytalam - gratuluje zmiany :-)
Dariaaa24
4 kwietnia 2017, 18:32Jejku ale przemiana gratulację i wytrwałości!!!!!! ile czasu potrzebowałaś na taka przemianę? Bo dawno mnie tutaj nie było....i brak czasu żeby wszystkie zaległości nadrobić:)
Sunniva89
4 kwietnia 2017, 17:54moge sie podpisać pod tym co napisalas u mnie tez błędne koło, a Ty wykonałas kawał dobrej roboty świetnie teraz wyglądasz