....wczoraj ( co ja robilam caly dzien???) zartuje.
Wczoraj mialam szkolenie. Ale poszlam wieczorem na fitness!! moj pan zapisal sie do mojego klubu na fitness. Ja zmienilam karnet i moge teraz chodzic rowniez wieczorem. Spotkalam dawna dobra znajoma ( znam ja tutaj 18 lat) i chodzilysmy obok siebie okolo godziny na biezni. Oczywiscie gadaniny nie bylo konca. Ja bym mogla tak jeszcze godzine. Efekt dzisiaj rano - czulam , ze mam lekko zmeczone cialo. Poszlam za ciosem: po krociutkiej drzemce po pracy poszlam na prawdziwy rower i pojechalam zobaczyc swoj ulubiony sklep w miejscowosci obok. Rzem przepedalowalam ponad godzine. To jest to, prawdziwy rower. Wiatr, widoki, przystojni rowerzysci ( ha ha ) . Nie bylo zadnych !! Sklep byl zamkniety.
Tak myslalam , ze z tego wysilku bedzie mi sie chcialo jesc. Zjadlam wiecej , ale tylko fasolki, kiszonej kapusty i 2 pomarancza. Mam na mysli , ze to bylo "ponad" ilosc kalorii. Nie za bardzo sie tym zmartwilam . Nie dalam sie skusic niczemu co jest kaloryczne i slodkie. a o to mi chodzi. Zmienic przyzwyczajenia. No wlasnie, przyzwyczajenia. Znowu czytam ksiazke , jak sobie pomoc w trakcie zmiany zasad odzywiania. Jak zmenic przyzwyczajenia. Napisze wiecej jak przeczytam wiecej , bo czytanie nie idzie mi najszybciej( zasypiam ha ha ).Staram sie tego typu ksiazkami jakos podbudowac, cos znalezc co mi pomoze.
Jutro i caly weekend mam wolne. W sobote idziemy do wsplnych znajomych na grila. Ha ha , Tak na grila. Ale takiego domowego , na malenkich patelniach. Moj pan ma przyjaciol i od 25 lat co 3 miesiace spotykaja sie na takim grylowaniu w domu , za kazdym razem u kogo innego.
Nie boje sie , ze zjem za duzo. Jakos nie mam problemow z jedzeniem wiecej jak sa takie imprezy. Wiecej boje sie ciasta, slodkosci.
Jutro przyjezdza narzyczona mojego starszego syna . Pierwszy raz samolotem. ja juz nie umiem jezdzic autokarem do Polski, to czasem jest 15 godzin!! Samolotem 1, 15 min. Mam bardzo mila przyszla synowa. Moge z nia o wszystkim porozmawiac. Trudno byc dobra mama ,ale dobra tesciowa tez nie latwo. Na szczescie ja czuje sie dobrze z moja przyszla synowa i robie wszystko , zeby i ona czula , ze ja akceptuje i jestm z niej zadowolona.
Jutro rano wazenie. Pewnie , ze bym chciala byc juz jutro o 10 kg lzejsza. Wiem , ze tak nie jest. dalej sie ciesze , ze nie jem slodyczy,ze jem regularnie, ze jem sniadanie.Ciesze sie , ze mam postepy i wiem , ze nie chce przestac
....czego i wam bardzo serdecznie zycze
lehannaa
3 marca 2012, 08:20Ten kurz to taka franca co nigdy się nie kończy- niestety :( Ale teraz to i tak mam dobrze , bo od dwóch lat palę w centralnym -wcześniejsze zimy paliliśmy w kominku a ten w centralnym punkcie domu czyli w salonie- masakra ! kurze 2 x dziennie musiałam wycierać.
wisienka67
3 marca 2012, 00:16Nie ma to jak prawdziwy rower. Już nie mogę się doczekać. A gril jest super. Ze znajomymi robiliśmy kiedyś grila w sylwestra. Na dworze -20, a my piekliśmy kiełbaski. Ciepłe były tylko z jednej strony, ale nikomu to nie przeszkadzało. Z grila najbardziej lubię skrzydełka z kurczaka. Mniam, mniam, mniam. Ale się rozmarzyłam. Pozdrawiam i życzę miłego grilowania.
agabubu
2 marca 2012, 16:14No grilem mi zapachnialo na calego! Fajny pomysl takie spotkania, podoba mi sie. Milej zabawy i relaksu zycze. Ja swojej synowej nie znam jeszcze. Syn jesieniá wyprowadzil sie do Londynu bo studiuje i na samá mysl o synowej boje sie sama siebie. No ale jestem nastawiona pozytywnie. Zycze milego weekendu i ciesze sie ze dajesz rade. Ja szukam wlasnie jakiejs fajnej ksiázki dla siebie o odchudzaniu, to na pewno pomoze. Buziaki
Alianna
2 marca 2012, 07:47W Tobie też dostrzegam wielki zapał, Kochana i dobrze się czyta Twój pamiętnik. Widzę, że masz podobne podejście do potencjalnych synowych jak ja. Jedna z moich koleżanek mawia: Nie znam swojej synowej, ale już jej nie lubię" a ja to nieco modyfikuję: Nie znam swojej synowej, ale już jej współczuję", hi, hi... Buźka.
agnieszkam86
2 marca 2012, 07:39Jak ja bym chciała powiedzieć że moja teściowa mnie lubi !! ehh super że masz możliwość jazdy na rowerze!!
kwoczka
2 marca 2012, 07:19A o "wrednych" teściowych krąży tyle dowcipów. Nie jesteś typowa i tego się trzymaj. Lepiej przecież zdobyć nową córkę niż stracić ukochanego syna. Pozdrawiam.
alam
2 marca 2012, 06:32Najważniejszy jest rozsądek! PS Jaki pierwszy dzień??!! Ja juź przecież od tygodnia bardzo intensywnie pracuję nad sobą i rozmaczam te "suchary" w herbatce :)) Buziaczki!!
lehannaa
2 marca 2012, 06:25No w Polsce na grilla trzeba jeszcze trochę poczekać :) a taki z patelni - jak na teflonowej to ok :) U mnie pierwsza impreza w tym roku szykuje się na 17 marca- urodzinki młodszej córeczki - u mnie jak we włoskiej rodzinie- zbierają się wszyscy - będzie ok 30 osób :0 A WSZYSTKIE "ŻARTE" HA HA HA
graszka71
2 marca 2012, 00:18Co tydzień mamy coś innego, raz step, raz piłki, to aerobik albo pilates...różnie:). Fajnie jest, lubie taki wysiłek:) Pozdrawiam