Rety! Za 4 dni Wigilia, za 11 dni koniec roku, drugi tydzień diety dobiega końca. Jutro ważenie. Nie było idealnie. Nie zawsze miałam czas na wszystkie posiłki, a czasem nie robiłam kolejnych, bo zostawało mi mnóstwo jedzenia z wcześniej, a czasem skubnęłam jakaś słodką przekąskę (najważniejsze, że nie całą tabliczkę, co mi się już wcześniej zdarzało).
Za to ćwiczeń pilnowałam co do jednego. Od dziecka byłam pulpecikiem, ale z wychowania fizycznego miałam tylko 2 zwolnienia. Na rękach nigdy nie stanęłam, przewrót w przód się udawał zawsze, w tył- widzieliście kiedyś lecącą kłodę? Tak to mniej więcej wyglądało. Ale walczyłam, i tym chyba ujmowałam nauczycieli, ponieważ nigdy nie miałam mniej niż 4.
Jak patrzę na te wszystkie wysportowane dziewczyny zastanawiam się, ile z tego to szczęście, ostry trening, wyrzeczenia, a ile ogromny fart zdrowotny. Nie będę przerzucać swoich problemów z wagą tylko na jedną szalę- zdrowie. Owszem przyczyniły się one w niemałym stopniu, ale nie łudźmy się, pomogły też koleżanki Milka, Princessa (kokosowa to zdradliwa małpa!), czy ekipa Jerzyków. A to tylko nieliczni z wielu pomagierów. Każda z Was ma zapewne swoich własnych, których wysłała na dłuuugi urlop.
Ale przechodząc do meritum. Jak już wspomniałam wyżej, zawsze miałam tzw "sweet tooth". Przyznam, że obawiam się tych świąt właśnie z powodu mojego uporczywego uwielbienia do cukrów prostych. A w domu czekać będą nie lada pokusy: serniczki, makowiec, keksik itp. Uznam też za ogromny niefart fakt, że moje koleżanki jedzą niezmierzone ilości słodyczy i nie tyją, a ja pomyślę (albo nie daj Boże przejdę obok cukierni!!!) o czymś słodkim i bam!, plus 3kg. Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na zachcianki? Moim jedynym i słusznym jest nieposiadanie takich kusicieli w domu. Zjedzenie ich daje radość na chwilę, ale potem co? Poczucie winy i żal do siebie, że szło tak dobrze, a tutaj znowu. A Wy dziewczyny, często macie chwile, gdzie wypadniecie jednym kołem z torów? Jak wygląda Wasz powrót na właściwy szlak?
Pozdrawiam,
D.
marg@rita
2 stycznia 2020, 13:31No mi sie zdarza ale jako że obecnie jestem mocno zmotywowany to szybko się ogarniam. Chociaż w święta trochę poleciałam;)
ewelina230419
21 grudnia 2019, 06:27Ja w święta mam zamiar próbować wszystkiego w końcu raz w roku są. Z wazeniem na pewno będzie na minusie.pozdrawiam
daria177
21 grudnia 2019, 16:50Dobre podejście, grunt to pamiętać, że święta są raz w roku, a mamy jeszcze ponad 350 dni na to, żeby pracować nad sobą :) Pozdrawiam!!!
Naturalna! (Redaktor)
20 grudnia 2019, 20:56Powrót do zdrowej diety to ukojenie dla wymęczonych jelit. Obecnie słodycze mogą dla mnie nie istnieć a wcześniej potrafiłam dawać czadu ze słodkim. Jednak moje ciało zdecydowanie dawało mi znaki, że to już nie dla mnie. Nie w takich ilościach! Teraz jestem ponownie bezcukrowa i dobrze mi z tym :)
daria177
21 grudnia 2019, 16:48No właśnie ja już też się muszę całkiem wyrzec tego badziewia.Mega gratulacje, na pewno wiele wyrzeczeń Cię to kosztowało, ale najważniejsze, że z sukcesem! :)
Naturalna! (Redaktor)
21 grudnia 2019, 19:34Jak zdrowie się posypało, to rezygnacja że słodyczy nie była w ogóle bolesna :)
przymusowa
20 grudnia 2019, 20:10Od 3 lat, od kiedy jem bardzo zrównoważone, kaloryczne stałe posiłki (moje posiłki mają pewnie z 700 czy 1000 kcal) słodycze nie są dla mnie w dniu codziennym żadną pokusą. Po prostu mi się ich nie chce - fakt że w posiłkach mam również owoce świeże czy suszone i to jest dla mnie widać wystarczająca dawka cukru. Na imprezach rodzinnych, w pracy itp. oczywiście jem ciasta jak inni ale przy obfitych podstawowych posiłkach w dniu powszednim w ogóle nie odczuwam na nie chęci. Dla mnie zabójstwem byłoby zjadanie jakiegoś twarożku czy innego bzdetu jako posiłek - po tym za godzinę już bym szukała czegoś na dojedzenie.
daria177
21 grudnia 2019, 16:51Wow! Ile posiłków jadasz? Musisz być bardzo aktywna w ciągu dnia. Masz rację, najedzony człowiek nie myśli co by tutaj jeszcze skubnąć :)