To chyba była pierwsza Wigilia, która nie skończyła się straszliwym kacem moralnym po tym co zjadłam. Było dużo smakowitych rzeczy i wcale nie katowałam się dietą. Jadłam to, na co miałam ochotę, w rozsądnych ilościach.
Drugim wielkim plusem było to, że nie dopuściłam do tego momentu, w którym decyduję, że zwymiotuję wszystko. Postanowiłam sobie, że jeżeli to zrobię to potraktuję to jako wielką porażkę. Nie zrobiłam tego.
Kolejny plus - od początku stawiałam na budowanie dobrej atmosfery w domu. Mam wrażenie, że gdyby nie ja, to ta rodzina nawet do wspólnego stołu nie byłaby wstanie usiąść. Było dobrze, luźno, pogodnie.
Starałam się nie stresować, być w dobrym humorze i cieszyć się tym czasem. Zmieniłam się, widzę to
Dziś jeszcze nic nie zjadłam. Zamierzam spędzić dzień na odpoczynku przede wszystkim. To szczególny dla mnie czas. Mam dużo do przemyślenia. Niedługo pewnie zjem jakaś sałatkę. A potem to nie wiem...
Wszystkiego dobrego dla Was
angelisia69
25 grudnia 2015, 13:43kochana od 3-4 lat wczoraj byla moja pierwsza Wigilia na ktorej wylaczylam ED i zjadlam cos ze stolu nie martwiac sie o kcal ;-) az nie wierze po dzis dzien ze przelamalam strach!Czyli na plus u Nas ;-)
Dammaris
25 grudnia 2015, 16:10Świetnie :D