Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się głównie kinematografią i ekologią. Od 1,5 roku jestem wegetarianką.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 957
Komentarzy: 5
Założony: 20 czerwca 2013
Ostatni wpis: 24 czerwca 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
damla

kobieta, 29 lat, Białystok

171 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2013 , Skomentuj

Już się spowiadam sama przed sobą.

dzień 3
50 minut na rowerze
20 minut orbitrek

jakieś lody

dzień 4
zero ćwiczeń :(
 i konkretna dawka kalorii... maaaaaaaaaaasa lodów 

22 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Piszę to dnia następnego gdyż wieczorem za mocno wciągnęłam się w czytanie mojego ukochanego Harrego Pottera. Choć znam już tą serie na pamięć to każdy kolejny raz gdy to czytam porusza mnie tak samo. Ale nie o tym miało być.

Jeśli chodzi o trzymanie się jakichkolwiek zasad to było... kiepsko.
Słodyczy nie zjadłam, to ten jeden plus. Natomiast pochłonęłam mały kubełek popcornu będąc w kinie na nowym filmie z Emmą Watson - "Bling Ring". Swoją drogą nie polecam.

Ćwiczyć też nie ćwiczyłam. Ale postanowiłam, że będę robić cokolwiek co 2 dni, nie codziennie. Dlaczego? Żeby się nie zniechęcić zbyt szybko. 

Tak więc, wczorajszy dzień minął mi na poprawie angielskie (mam 4 na koniec!!!), kinie i czytaniu, czytaniu, czytaniu. 

tyle. Wieczorem zobaczymy czy sobota mnie pokona czy nie.

xoxo

20 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Jak mówiłam tak zrobiłam. Wieczorem konto powstało, tak też zamiast odkładać na jutro/poniedziałek/etc. konkretne zmiany rozpoczęłam już dziś!

Choć ćwiczenia nie są dla mnie obce i choć z czystym sumieniem muszę stwierdzić, że na prawdę je lubię to dobre kino i kubełek lodów bardzo często jednak wygrywają. Jako, że śmiało mogę stwierdzić iż oglądanie filmów i seriali to moje hobby to nie trudno jest czymkolwiek przebić moją chęć spędzenia właśnie w taki sposób wieczoru. Od ponad roku mam wykupiony karnet na siłowni, to właśnie był przełom w moim życiu. Zapisanie się na siłownie, płacenie niemal 160 zł miesięcznie motywowało mnie by 3-4 razy w tygodniu udać się na drugi koniec miasta i w ten wspaniały sposób katować swoje ciało do szczytów wytrzymałości. Od 2 klasy podstawówki moje ćwiczenia ograniczały się do MINIMUM! Powód jest prosty, choroba. Nic szczególnie poważnego, guzowatość kości, prawe kolanko. Nie ukrywam, że choroba ta była dla mnie "zbawieniem", ponieważ jako mały grubasek krępowało mnie robienie czegokolwiek przy chudzinkach z mojej klasy.
Ah. oryginalna historia biednej małe tłuściutkiej dziewczynki. Tak wiem.
No ale pomińmy tą część mojego życia i wróćmy do zeszłego roku.
Jak mówiłam, kartem był przełomem. Mały kawałek plastiku który odmienił moje życie. Zaczęłam lubić ćwiczyć, a siłownia stała się moim małym azylem, miejscem gdzie mogłam spokojnie pomyśleć. tak sobie też ćwiczyłam aktywnie przez około 5-6 miesięcy. Efekty owszem były, nie jakieś ogromne. Ale patrząc na zdjęcia z przeszłości byłam z siebie dumna. Przyszedł feralny moment zerwania z "miłością mego życia" (jak to każda w tym wieku) i się ponownie zaczęło. Smutek, żal, depresja, czekolada. Po jakimś czasie się otrząsnęłam i wróciłam do ćwiczeń choć niestety już nie z takim wielkim zapałem jak wcześniej. BAM. Mój pierwszy wyjazd za granice naszego pięknego kraju, do miejsca które platonicznie kocham - LONDYN. Miast uwielbiane przeze mnie od małego berbecia mimo, że dopiero niedawno było mi pisane je zobaczyć. Nowe miejsce, nowe smaki, a co za tym idzie? - nowe słodycze. Od mniej więcej tamtej pory czyli lutego 2013r. do dnia dzisiejszego czyli 20 czerwca 2013r. niemal nie było dnia bez choć odrobiny czekoladowego szaleństwa. 
"CHORA?!?"
Może i tak. Niejednokrotnie próbowałam z tym walczyć. Za każdym razem przegrywałam walkę ze słodkim potworem.

Czy teraz będzie kolejny przełom? Czy dam radę choćby jutrzejszy dzień wytrzymać bez ukochanego wroga? Mam nadzieję.
 __________________________________

Opisałam kawalutek swej histori życia, cały ten rok był szalony, dziwny i pełen skrajnych emocji. Wróćmy do teraźniejszości i zobaczmy co udało mi się dziś osiągnąć.
 
2x trening 6min Ewy Chodakowskiej
15min treningu z gwiazdami Ewy Chodakowskiej
20min orbitrek

słodkości!

Dlaczego pani Ewa? Co o niej sądzę? To już zdradzę następnym razem. 
Teraz zamykam lapka i idę spać. 

xoxo

20 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Takich postów jak ten było zapewne tu miliony. Ale mam nadzieję, że ta strona da mi niezłego kopniaka i pomoże mi OSTRO zabrać się do walki o lepszą mnie. Mam NIESPEŁNA 18 lat, a mogę pochwalić się wielokrotnym spadkiem wagi ... i oczywiście powrotem do wcześniejszego stanu rzeczy. 
Dlaczego? Pierwszym powodem na pewno jest moje lenistwo, a drugim? czekolada. 
Spokojnie, nigdy nie osiągnęłam mojego celu. Mój największy sukces to spadek z 81 do 72/73 kg. Z tego co pamiętam było to 2 lata temu. Od tamtej pory nigdy nie przekroczyłam "magicznej" bariery 80kg. Choć już niewiele brakowało. Nikogo nie dziwi więc fakt, że jeśli waga wskazywała liczbę bliską tej "granicy" to wskakiwałam w sportowy stój i biegłam na siłownie. 

Ale wróćmy do tego co jest dla mnie najbardziej zgubne. Przeklęty, wspaniały, obrzydliwie doskonały kawałek brązowej czekolady. Oh. Choć staram się i staram to pokusa jest silniejsza.

Ale dzisiejszego dnia ma nadejść przełom. O TAK!

Zdradzę, że dziś również nie opędziłam się od słodyczy. 1 urodziny mojego małego braciszka, czyli torcik. O zgrozo. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.