Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wróg się czai za rogiem, czyli rzecz o chipsach w
moim domu.


Nie wiem jak to jest w Waszym wypadku, ale dla mnie nie ma nic gorszego niż ktoś jedzący chipsy kiedy ja się odchudzam. A już na pewno nie ma nic gorszego niż brat, który wracając z zakupów przywozi dwie wielkie paki Lays'ów i kilka litrów Pepsi. W tym momencie moja (słaba) silna wola poszła w las. Przyznaje się bez bicia - poległam. No bo jak tu nie zjeść pysznych chipsów, które znajdują się wprost na wyciągnięcie ręki? Właśnie wtedy pozazdrościłam osobom, które mieszkają same, albo z partnerem. Już wiele razy przekonałam się, że odchudzanie się kiedy mieszka się z dużą ilością domowników jest bardzo ciężkie. Tak więc po tym incydencie postanowiłam wprowadzić do naszego gniazda rodzinnego twarde zasady: zero chipsów, ciastek i innych cukierków na terenie posesji!!! Do odwołania. I nic mnie to nie obchodzi, że przecież tylko ja się odchudzam. Niech wszyscy cierpią tak jak ja. 


                               Czyż one nie wyglądają pysznie? :<
  • -inna-

    -inna-

    2 stycznia 2014, 15:46

    Też uwielbiam chipsy :( ale jedynie mogę sobie na nie popatrzeć i jeszcze ani razu nie rzuciłam się na nie, ani na słodkie :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.