Już kiedyś byłam na Vitalii. Bardzo mnie motywowaly wpisy i komentarze od was. Później działo się wiele różnych rzeczy aż trafił się dzisiejszy dzień i chciałam tu wrócić. Głównie po to, żeby prowadzić dziennik ale też chciałam usłyszeć opinie innych na pewien temat.
Rok temu, kiedy moja waga była tragicznie duża a mój wygląd pozostawial wiele do życzenia wzięłam się za siebie. Na samym początku zbadalam tarczyce, ale TSH i inne szczegółowe parametry były w normie. W takim razie nie mogłam szukać usprawiedliwienia w chorobie a po prostu stwierdzić, że byłam otyla osobą. Od 9 stycznia do końca marca udało mi się spaść do wagi około 82-80 kg. Słyszałam wiele przyjaznych komentarzy, oczywiście mój wygląd się poprawił, zdrowie też, o wiele więcej się ruszam od tamtej pory, jestem zakręcona na punkcie zdrowego odżywiania, prowadzę na ten temat bloga ale coś nie daje mi spokoju.
Dlaczego wtedy tak szybko udało mi się schudnąć, a z obecną wagą jestem jakby związana na amen? Moja waga bardzo powoli się zmniejsza, cały czas balansuje na granicy 80 kg. A chce dojść do około 11 kg mniej. Nie mogę sobie zarzucić niekonsekwencji, czy uważacie że przydałoby się zrobić jakieś inne badania?
W czym może tkwić problem? Mam zrobione badania składu masy ciała z dnia 7 lutego. Wiem, że procentowa zawartość tłuszczu jest podwyższona, i powinnam zrzucić 6 kg żeby było to w normie. Chcę więcej, bo wtedy będę zadowolona, no ale co zrobić, żeby waga znów leciała w dół właśnie o te zdrowe 6 kg?
Czy ktoś z was miał podobną sytuację? Jakieś rady?
A może ktoś wybrał się do DOBREGO dietetyka w Krakowie?
Będę wam wdzięczna za wszystkie pomysły i komentarze :)