Przysiady rano zaliczone.
Waga 56,6kg, czyli miałam racje, ze Cheat Day jednak mi nie odpuścił.
Wczoraj się wkurzyłam na męża. On tez próbuje schudnąć, kilka kg mu spadło, ale ostatnio tez mu nie idzie, bo co przyjdzie weekend to zamawia jedzenie, a tu pizza, a tu hinduskie, co troche cos. I sobota i niedziela. Rozmawiałam z nim o tym już z 3 tygodnie temu jak zaczynaliśmy nasze diety, ze taki weekend obojgu nam zepsuje cały tydzień starań i mieliśmy z tym skończyć - ale co z tego jak już w pierwszy weekend zamówił pizzę. Pachniało w całym mieszkaniu, ale ja nie jadłam, ale teraz znowu i alkohol i zamawianie jedzenia. I tym razem się złamałam.
Wiadomo, ze to moja wina, powinnam mieć silniejsza wole itp., ale te zapachy naprawdę mi nie pomagają. Wiem, ze nie mogę się na niego oglądać i liczyć, ze on wytrwa, bo tak się nie stanie. Musze jakoś się odizolować od jego weekendowego stylu.
Wczoraj się bardzo o to zdołowałam. Cały tydzień fajnie jadłam i nawet ćwiczyć zaczelam, zimne prysznice, smarowanie kremem, body wrapping, żeby jeszcze jakieś tam gramy przybrać. Tak naprawdę to nie mam pretensji do niego tylko do siebie. Chyba po prostu trzeba szlifować silna wole.
Wasi partnerzy tez nie wspiera was w diecie?
A zeby dodac pozytywny akcent, to mimo wszystko moje nogi wyglądają już odrobine lepiej. I straciłam 1 cm w udach :)
krolowamargot
19 kwietnia 2021, 13:25ja tego kompletnie nie rozumiem. Każdy sobie rzepkę skrobie? Zwłaszcza w weekend? U mnie w domu takie akcje nie mają miejsca, bo jadamy w weekend razem, nawet jeśli trochę co innego (ja jestem wegan, a mój mąż jada ryby i sporadycznie wołowinę), ale podstawa posiłku jest dla nas taka sama. Więc jeśli zamawiamy hinduskie jedzenie, to dla obojga na kolację, każdy to, co zje i robimy to na 18.00, a nie na 21.00. I nie ma to znaczenia, czy ja się odchudzam, czy nie wiem, byłabym na poście Dąbrowskiej, czy cokolwiek innego. Podstawa posiłku jest dla obojga taka sama. On może mieć dodatkowo midis, rybę, steak, czy krewetki, ale wegańskie leczo, warzywne fryty, rattatouile, sałatkę z zielonej fasolki, czy nie wiem, michę sałaty je ze mną.
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 16:54To nie az tak. Jak on coś zamawia to zawsze pytam co mi zamówić i synowi. Jak pizzę to i tak zawsze zamówi dodatkowa hawajska, która ja i mały lubimy, żebyśmy mieli. Normalnej domowej kolacji nie robię bo mój mąż ma swój rytuał, ze sam sobie piecze steka(proponowałam, ze się nauczę i będę mu robiła, ale mówi, ze czuje się wtedy jak Neandertalczyk i lubi cały ten proces :P). On je obiad koło 17, ja wtedy najczęściej jem już kolce więc czasem siądziemy razem, ale nie zawsze się uda. Często jest po pracy na tyle zestresowany, ze musi odpalić film na słuchawkach i wtedy zjeść, żeby się odmozdzyc. Ja to szanuje bo wiem jaka ma prace i spędzamy razem czas przy innych okazjach. Samo to nam aż tak nie przeszkadza :) Ale to lepiej jak rodzina czy para razem siada do posiłku, tez bym tak wolała robić codziennie gdyby to tylko ode mnie zależało. Ale w naszym przypadku nie zawsze chodzi o samo jedzenie.
MajowaKamila
19 kwietnia 2021, 08:13Mój narzeczony jakoś specjalnie nie pomaga mi w tej nierównej walce z kilogramami :D Raczej jest od obiektywnego komentowania - mówi wprost czy widać, że schudłam albo informuje, gdy zaczynam przybierać :D w razie spadku wagi zawsze komplementuje i to w sumie byłoby na tyle :) co do weekendowego stylu - może próbuj najeść się zanim on zamówi? Wtedy nie zmieści Ci się w brzuszku nic więcej i ewentualnie będziesz jadła tylko "oczami" ;)
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 17:25To moj max co powie to "ładnie dziś wyglądasz", żeby nie ryzykować z tym czy trafił ze schudłam XD Dobry pomysł, albo przygotuje sobie awaryjna opcje, np. pójdę prosto po jogurt grecki z jakimś owockiem :)
BlushingBerry
18 kwietnia 2021, 22:10Podobno mozna chudnąć jedząc dziennie trzy czekolady akurat 1600 kcal 😜 a poważnie domowa pizza to super opcja. Jak człowiek policzy ile głupia mąka i ser mają kalorii to następnym razem się zastanowić przed zamówieniem. Pizzeria z której zamawiam często ma opcję fit - cienkie ciasto, mało sera, dużo szpinaku. Może coś takiego?
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 17:04Mozna, ale słodycze wykańczają mi stawy. Dziś robiłam 50 przysiadów, a kolanowe już czułam. Odbudowują się, ale powoli. Może podczas tego wyzwania trzysiadowego akurat się zregenerują :D mam nadzieje, bo chce je skończyć w całości :P Ja pizzy nawet tak naprawdę nie lubię, po prostu jak mi pachnie to zaczyna mnie kusić :P Więc koniec z tym, następnym razem max 1 kawałek ewentualnie i do widzenia pizzo :P
MalyWrobelek
18 kwietnia 2021, 20:16A Gosia Rodzenek- Majdan, która ma teraz program jak to cudnie chudnie powiedziała, że jak ma się na coś bardzo ochotę to lepiej trochę zjesc od razu na z potem rzucać się na żarcie i jeść bez opamiętania :P A jeżeli chodzi o męża to nie myślałaś by moze razem przygotowywać sobie kolację? Będzie miło, sympatycznie, obydwoje się najęcie i je będzie dzwonił po nocach po żarcie. No już nawet sami sobie tą pizze zróbcie od podstaw :)
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 17:00Zrobilabym, ale on rytualnie przyrządza sobie steka na kolacje i bardzo lubi robić to sam, nie chce żeby ktoś to robił za niego. Z tym fast foodem to on po prostu ma ochotę, nie chodzi o to ze nie ma innego jedzenia w domu, często zreszta jest a on i tak zamawia. Ale już postanowiłam, ze ja musze po prostu robić swoje, nawet kiedy on się łamie :) inaczej daleko z ta dieta nie zajdę :P Tak się właśnie staram coś podjeść w małej ilości jak już mnie bardzo ciągnie, ale to zdradliwe, bo później ciężko sie opanować, żeby przestać XD
MalyWrobelek
19 kwietnia 2021, 19:23Wiem o czym mówisz. Uwielbiam frytki, ale niestety szybko od nich tyję. Mój mąż też je uwielbia i często je smaży. Wtedy albo dostaje trochę na własny talerzyk, albo się przysiadam na 3 sztuki, które kradnę mu z talerza :D ale tak jak piszesz, taką dyscyplinę trzeba w sobie wyrobić (niestety)
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 20:21O nie, nie przypominaj mi o frytkach 😍😍😍
Kasiaa1979
18 kwietnia 2021, 19:58Oj, jak dobrze ja to znam 🙂 Maz wczoraj wieczorem objadal się ptasim mleczkiem, ale nie uległam. Niestety dzis sie skusiłam jak dzieciaki cos chrupaly. Niby 3 kawalki gorzkiej czekolady, ale to nie bylo wliczone w dietę.
daemon.next.door
19 kwietnia 2021, 16:56Gorzka czekolada…. żebym ja miała tylko takie "wpadki" XD Powiem Ci ze gorzkiej to nawet bym się chyba dala rade oprzeć, chocby w każdym pokoju leżała i pachniała to się nie rzucę :D