Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciągle jestem..


Z powodu ostatniego kataru skończyłam na L4, ale na szczęście tym razem nie wykorzystałam choroby jako wymówki na objadanie się. Siedząc w domu ciężej utrzymać jedzenie w ryzach, ale ogólnie było ok. 

Waga spada bardzo pomału, ale nie ma co spodziewać się cudów, skoro pół życia się jest na diecie a drugie pół nie :P Najważniejsze, że idzie w dół, ubrania stają się luźniejsze a forma rośnie. Jedyne co, to zmagam się z czymś w stylu depresji jesiennej. Brak sił i energii, ale przede wszystkim brak dobrego humoru. Widzę więcej złych niż dobrych rzeczy. Czepiam się o to co nie powinnam, a najważniejsze wkręcam sobie jakieś niestworzone historie. Muszę popracować nad swoją psychiką, ale w tym momencie jedyna dobra rzecz to mój Mąż, dom i moja Rodzina. Niestety w pracy tak sobie, znajomi działają mi na nerwy, a każde spojrzenie w lustro to przypomnienie ile ciężkiej pracy zaprzepaściłam. Nawet mała drobnostka sprawia, że jestem smutna, dziwny wpis na Facebooku a ja już myślę, że ktoś ma do mnie pretensje. Muszę popracować nad sobą i swoimi priorytetami i tym co jest dla mnie ważne. Eh gadam głupoty..

Menu na dziś:
- Śniadanie: Omlet : 2 jajka, 4 łyżki otrębów, banan, woda, łyżka dżemu: 330 kalorii
- Drugi śniadanie: 3 tekturki, serek naturalny, pomidor, rzodkiewka: 230 kalorii
- Lunch: Sałatka z bulgurem z Lidla: 413 kalorii
- Obiad: Fasolka po bretońsku: 200 g: 220 kalorii
- Kolacja: Jogurt naturalny: 180 kalorii
- 2 kawy z mlekiem: 80 kalorii

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.