Witam w ten pochmurny dzień. W Londynie rano była ulewa i nie chciało mi się z łóżka wychodzić. Waga na razie stoi w miejscu. Od soboty przez kilka dni nie było u mnie diety, bo w sobotę robiłam swoje 30ste urodziny, więc skusiłam się na tort i kilka innych rzeczy, a że sporo jedzenia zostało musiałam pomóc mężowi to zjeść Ale od dziś już wracam na dobry tor
Znalazłam w szafie stare-nowe spodnie, bo jeszcze z metką, a kupiłam je chyba w tamtym roku. I są moją motywacją. Chciałabym się w nie zmieścić na koniec roku. W sumie wkładam je na tyłek ale się nie zapnę.
Te czarne są na mnie w pasie już luźne, a kupowałam jakieś 2 miesiące temu. A te czerwone to ta moja motywacja. Oby się udało
Pozdrawiam teraz ze słonecznego Londynu, bo słoneczko właśnie wyszło