Dzisiaj byłam na wycieczce w ZOO! Kurcze jestem strasznie zadowolona i strasznie zmęczona. Pojechałam z przyjacielem i jego kolegą (no w sumie moim od jakiegoś czasu już też). Obejrzeliśmy chyba wszystkie zakamarki. Zakochałam się w pięknych żyrafach. Takie smukłe, poruszały się z wielką gracją :D No i słonie... Te to dały jakiś popis taneczny :D tak śmiesznie machały trąbami i przestępowały przy tym z nogi na nogę :D A największą atrakcję stanowiły myszy... Tzn. atrakcję dla chłopaków bo ja to się bałam :D biegały wszędzie luzem, takie malutkie... Generalnie dzień udany, trochę się rozerwałam, odpoczęłam psychicznie, zmęczyłam nogi (już i tak obolałe po wczorajszych ćwiczeniach). :)
A wczoraj sobota. Było mega wielkie sprzątanie mieszkania przez niemal 6 godzin, potem godzina intensywnej jazdy na rowerze a później jeszcze hantelki na ramiona i rozciąganie (z tym to chyba trochę przesadziłam, bo nie mogłam rano chodzić...). Jestem zdeterminowana i szalenie zmotywowana żeby osiągnąć cel. Mam nadzieję, że piętrzące się przeciwności nie będą miały negatywnego wpływu na zmianę podejścia do życia i jego nowego stylu.
Trzymajcie się Kochane. Buziaki.
Asia