Strasznie dużo się u mnie ostatnio dzieje. Czas mam wypełniony co do minuty. Sen skróciłam do 5 godzin na dobę bo z niczym się nie wyrabiałam. Ratuję się kawą w ciągu dnia.
Mama dalej w szpitalu, niby dają jej jakieś leki, ale badania dopiero jutro. W piątek jak u niej byłam miała całkiem niezły nastrój, dzisiaj jak przyjechałam z siostrą to się popłakała. Mówiła, że tak ją boli, że nawet leki nie pomagają ;/
Wczoraj miałam cały dzień spędzić w domu (poza porannymi zakupami). Musiałam trochę ogarnąć mieszkanie, zrobić pranie i posiedzieć nad pracą. Moje plany pokrzyżował A., który normalnie w soboty pracuje do 18, wczoraj skończył wcześniej (bo kończył zlecenie) i postanowił zrobić mi niespodziankę. No nie powiem, udało mu się bo kogo jak kogo ale jego najmniej się spodziewałam! Mało tego przyjechał na rowerze. Jak mu się tak chciało w taki upał zaiwaniać ponad 20 km? Pojęcia nie mam, ale mimo tego, że co innego planowałam ucieszyłam się na jego widok. Ja sobie ogarniałam mieszkanko, a on upichcił obiadek. Potem zadzwoniła do mnie siostra, żebym wpadła do nich na działkę bo będą robić grilla. Jak się dowiedziała, że jest u mnie A. to już nie dała się spławić. Ostatecznie pożyczyłam rower od drugiej siostry i pojechaliśmy. Pozabierałam wszystkie notatki, laptopa i siedziałam sobie w cieniu i pisałam pracę, a A. pomagał szwagrowi coś tam robić. Kurcze myślałam, że nie ma szans żebym tam coś napisała, że się nie będę umiała skupić, a ja skończyłam całość! Zostaje mi jeszcze tylko bibliografię zrobić i kilka kosmetycznych poprawek (mam zamiar się za to zaraz zabrać). No i pod wieczór na działce rozkręciła się impreza, wpadli jeszcze znajomi siostry i zostaliśmy do końca. Zjadłam szaszłyka i wypiłam całe jedno piwo, po którym co pół godziny latałam sikać... A. namówili i też się napił. Bronił się co prawda bo miał wracać przecież na rowerze do domu, ale MOJA SIOSTRA powiedziała mu, że co za problem przecież u Asi jest za tyle miejsca do spania... Głupio mi było powiedzieć mu żeby sobie kombinował jakiś przejazd, bo to nie wchodzi w grę. Wróciliśmy więc razem do mnie, było chyba coś ok 1.00. Włączyliśmy tv i poprzytulaliśmy się trochę. Jak się przebudziłam nad ranem to było mi tak goorącoo, że musiałam wejść pod prysznic żeby się trochę ochłodzić... Poszłam się jeszcze położyć do mamy, a rano jak już A. się obudził to musiałam się tłumaczyć czemu emigrowałam i go zostawiłam. Powiedział mi, że chciałby żebyśmy zostali parą i co ja na to. Hm... nie wiem ;D Ale możemy spróbować...
To by było na tyle ;D Waga dziś rano 0,9kg mniej niż na pasku, ale nie zmieniam póki co bo to być może efekt tego wczorajszego sikania ;D
Trzymajcie się Kochane. Odezwę się znów jak znajdę chwilę. Buziaki!
Asia
Malinka38757
8 czerwca 2014, 20:44Jeśli czujesz coś więcej do niego to ja na twoim miejscu byłabym w siódmym niebie:D
czekoladka9186
10 czerwca 2014, 20:28W zasadzie sama się chyba jeszcze nie umiem określić, jeszcze nigdy się u mnie nie działo to w takim tempie. Ale jedno jest pewne, bardzo się do niego zbliżyłam i świetnie się czuję w jego towarzystwie, a kiedy go nie ma, kiedy się nie odzywa to jakoś tak jakbym trochę tęskniła? ;D Zrozum tu babę ;D