Jak w tytule. A to wszystko przez ten remont. Kuchnia rozwalona. Brak możliwości przygotowania normalnych posiłków. Mnóstwo załatwiania i bieganiny. Dodatkowo 4h wyjęte dzień w dzień (rehabilitacja mamy). Śpię po 4-5 godzin. Nie mam kiedy ćwiczyć, bo jak robotnicy skończą zawsze trzeba trochę ogarnąć żeby w miarę jako takich warunkach można było się umyć i położyć spać. No i pouczyć się w miarę możliwości... Póki co na wadze jeszcze się to nie odbiło, ale spadku też nie ma. Oficjalne ważenie w piątek ale sukcesu nie przewiduję. To będzie ciężki tydzień. Nie wiem kiedy znów się odezwę, ale może uda mi się jeszcze pod koniec tygodnia.
Mam nadzieję, że Wam idzie znacznie lepiej. Wieczorem jak nie padnę trupem, postaram się poczytać co u Was. Trzymajcie się.
Asia
Vacaburra
21 maja 2014, 00:54Trzymaj się w takim razie, żeby jakos przetrwać te trudności. najważniejsze zeby nie ruszyć z waga w druga strone, a jak sie troche uspokoi u Ciebie to ruszysz z kopyta dalej! Buziaki!